Poza tym Fruzia też wróci do swoich ludzi, którzy w przyszłym tygodniu się przeprowadzają do nowego domu.
No i mamy Pacynkę. Nie mam siły pisać o niej dziś, napisze jutro, jeśli pozwolicie, na razie tylko fotki.







Ma swój dom. Oby już na zawsze. Tęskni, ale podobno powoli się przyzwyczaja. A że on jest fajny kot i miły i taki włażący w serce, to wlazł nowej opiekunce od razu.
Kicia z ulicy Chopina chwilę po złapaniu w klatkę łapkę na sterylkę.
Jej pewnie siostra albo matka, a może córka. Już po sterylce.
Łysy latem już arośnięty.
Nieśmiałek z działki, bardzo dziki i trzyma się z daleka.
I nasz osiedlowy Maciuś, już wykastrowany. Jakiś czas temu strasznie chorował, wyciągnęłyśmy go z Basią sąsiadką i wetem za ogon zza tęczy. Nie jest zdrów do końca, ale trzyma się. Basia sąsiadka go przygarnęła, ale wypuszcza go i Maćko, chociaż kastrat, dalej rządzi osiedlowym stadem.
Migocia dzikuska, ale sliczna.
Boluś słodziak, zdjęcie zrobione przez przyjaciół, u których maluchy przebywały, kiedy wyjechałam na tydzień.
I Ciapiszon.
Bolek. Największy, najżywotniejszy, najbardziej przebojowy i najbardziej fotogeniczny.
Tola, UFOczek i strasznie sympatyczna przylepka, najmniejsza z miotu.
Ciapcia, wbrew imieniu cwaniara, ale czasem jeszcze ciapowate zachowania prezentuje. Niezależna dziewczynka.
Loluś, maluszek i słodziak nieziemski, przy tym śmieszny pacynek.


A doktor, kiedy go zobaczył, wykrzyknął, że teraz to on wygląda, jak kot. I że nabrał ciała. To dobrze, że tak powiedział, bo ja jakoś nie umiałam tego dostrzec. Ale widzę, że Drutol coraz ładniejszy się robi.
Teraz potrafi w tej budce wylegiwac sie podwoziem do góry. Kiedyś go na tym chwycę, na razie jest zbyt czujny.
historia tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=125480