31 sie 2012

O tym, że moja Malizna ma się lepiej.

Je, bawi się, sika. Tylko kupala nie było jeszcze, ale lekarz pougniatał brzuchol i stwierdził, że spoko. No jak spoko, to spoko.



Brzydkie zdjęcia, bo światło marne, ale chociaż coś.

30 sie 2012

O tym, że malizny wyłażą.

No. Wylazły, siedem ich, trzy większe, cztery małe malizny. I jedna z tych malizn siedzi u mnie w łazience, bo jeszcze paręnaście godzin i byłoby po maliźnie. Bo nie dość, ze katar, oczka zafaflunione, pchły i kleszcze, to muchy maliznę dopadły i złożyły na niej jaja. Z części jaj wylęgły się larwy, ale jeszcze nie zdążyły się malizną pożywić.
Dzięki pewnemu młodemu człowiekowi malizna trafiła w moje ręce (przez płot skakał, bo płot wysoki i z kolcami, ja bym w życiu nie przelazła). Paskudztwa zewnętrzne wybite, lek zaaplikowany, poczekamy troszkę i paskudztwa wewnętrzne będziem tłuc. Byle tylko malizna dzielnie jadła i zdrowiała.


21 sie 2012

O tym, że potrzebujemy pomocy

Potrzebujemy pomocy dla kotów Mirki. Tu jest jej blog http://mojekoty-bydgoszcz.blogspot.com/
A tu szczegóły, czyli jak możecie pomóc wygrać Mirce karmę -
1. Trzeba wejść na stronę http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=15606 i się zarejestrować.
2. Trzeba napisać chociaż jeden post na forum.
3. Trzeba oddać głos - w tym przypadku na Mirosławę Tomczak, pierwsza pozycja na liście.
4. Niestety - trzeba podać numer telefonu, ale proszę się nie obawiać, nie będzie przychodził na niego potem spam.
5. Trzeba poczekać, aż dojdzie kod i wpisać kod w odpowiednie miejsce, aby głos był ważny.

Wiem, że to trochę zachodu, ale Mirka i jej koty bardzo potrzebują pomocy. Mirka sama boryka się z wieloma trudnościami, żeby wykarmić całe stado. Do tego dochodzą koszty żwiru, weta, leków, a to są przy liczbie jej podopiecznych ogromne kwoty.

Bardzo bardzo proszę o pomoc, zagłosujcie i namówcie krewnych i znajomych!


I jeszcze link do fejsbuka http://www.facebook.com/events/435098639845963/

O tym, że różnie jest.

Jakoś tak straciłam serce do blogowania, nie lubię, nie umiem, nie chce mi się, chociaż wiem, że powinnam. Doła złapałam strasznego, walczę z tym do tej pory, bo jak się człowiek napatrzy na parszywy los tych najbiedniejszych, to nie pozostaje to bez wpływu na psychikę.

No ale cóż, życie idzie dalej, przynosi ciągle nowe niespodzianki.

Z niespodzianek to tak
1. Wysterylizowałyśmy z Hanią wszystko, co wyłapać się i wysterylizować dało w naszym otoczeniu.
2. Moja ulubiona podwórkowa Czarnula złapać się nie dała i zaszła w ciążę. Prawdopodobnie w trakcie porodu coś poszło nie tak, bo zniknęła, nie mogę sobie jej śmierci darować.
3. Mam na stanie oprócz stałej dziewiątki sześć małych potworków, których nikt nie chce.
4. Ciągle pojawiają się nowe koty, którym trzeba pomóc, a ja im pomóc nie mogę.
5. Wakacje się kończą, co mnie napełnia czarną rozpaczą, bo kocham spędzać czas z moimi kotami w domu.

A to nowe smarki, teraz już czteromiesięczne
                                              Balbiśka
                                                    Budzik
                                               Łąpcia
                                            Niunia/Dziunia
                                            Nosek
                                            Tytek