7 gru 2011

O tym, ze ratunku!!!

Wczoraj zgarnęłam z osiedlowej uliczki drugiego z naszych kociąt podwórzowych, był martwy. Dziś znalazłam trzeciego. Był w agonii, lekarz go uśpił. A potem czwartego, chory, ale żyje i rokuje. Jest w lecznicy.\
Mam w domu dwanaście sztuk, w lecznicy są dwa, które w piątek lub sobotę zabieram do domu. Ratunku!!!!!!!! Nie mieszczą mi się koty w domu, ja nie daję rady logistycznie. Ratunku!!!!

2 komentarze:

  1. Kawa, tak Ci współczuję. Moja mama, która od wielu lat dokarmia koty, też cierpiała przez te ciągle ginące maluchy. Na szczęście sterylizacje bardzo zmniejszyły ilość kotów na osiedlu u rodziców i dziś maluchy pojawiają się tylko jak zjawia się nowa kotka. Nie umiem sobie wyobrazić co przeżywasz. Ja mam cztery koty i trzy psy i nie jest łatwo. A 12 + 2? Naprawdę podziwiam Ciebie i to co robisz. Mam nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra dusza, która pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  2. Atteo, dzięki za zrozumienie. To jest nie tylko problem finansowy, ale i brak miejsca i brak czasu. Chciałabym wygrać w totka kupę kasy, żeby móc zająć się kotami tak, jak mogłabym, gdybym łba nie miała zajętego innymi sprawami.

    OdpowiedzUsuń