25 sie 2010

O tym, że wróciłam z wakacji

Koty całe i zdrowe. I właśnie Florka mi kima na kolanach i mruczy!!! A Migota kombinuje, jak się tu wpakować i też mruczy! Czyli proces oswajania zakończony sukcesem.

Na razie mam tylko kilka zdjęć Kulki, filmik z akcji pomocy w rozpakowywaniu wrzucę jutro razem ze zdjęciem.

13 sie 2010

O tym, że małę dziabągi szaleją.

Fruzia i Maniuś w nowym domu już. Mam nadzieję, ze będą szczęśliwe.

A Ekipa trzech muszkieterek przestała demolować mi łazienkę, za to teraz demoluje mi mieszkanie. Z oswojeniem Kulki już nie ma kłopotu, Migocia też jest OK, najsłabiej Florencja, ale jak ją dorwę, to mruczy i nadstawia łepetynkę.


Migocia









Kulka







Florka







8 sie 2010

O tym, że jakieś szaleństwo się dzieje

Fruzia i Maniek szaleją straszliwie z Dodkiem i Bonusem. Wczoraj wyszłam z domu, w którym żyrandol kuchenny wisiał na miejscu, przyszłam do domu, w którym ten sam żyrandol leżał na ziemi. Któraś zgaga musiała się na nim powiesić. Cud boski, że nie urwała (ta zgaga lub ten zgag) całości.
Fruzia wlazła mi za ciąg szafek kuchennych (porządnie zabezpieczyłam, zasieki postawiłam naprawdę mocne) i nie chciała wyleźć. Dopiero wygarnęłam ją z piekarnika po wyjęciu szuflady.

Ale smutno mi, bo Fruzia i Maniuś w tygodniu idą do nowego domu. Niby się cieszę, bo raz, że znalazły, dwa, że razem będą, ale i tak mi cholernie smutno. Bo te małe dranie są takie słodkie, tak się lepią, przytulają, patrzą w oczy. Czuję, że będę ryczeć po nich.

Małe trio urzęduje w łazience. Właśnie słyszę, jak ją demolują. Ciągle dzikawe, ale osiągnęłam już to, że kiedy wejdę nie spierdzielają, gdzie pieprz rośnie, ale czekają na jedzenie. Jedzą mi z ręku. Ruda (dałam jej imię Kulka) głaskana podczas jedzenia albo zabawy nie ucieka, za to głośno mruczy. Florcia (to biało szara) i Migotka (trikolorka) bardziej unikają rąk, ale w czasie jedzenia już nie zwiewają, tylko dają się głaskać. W czasie zabawy jeszcze nie.

Siadam sobie z nimi na podłodze i majtam majtadełkiem. Kulka od razu załapała i latała po mnie bez kompleksów. Tamte dwie z oporami, ale jak Kula tak szaleje (a ona naprawdę jest w szale zabawowym), to i one też zaczynają. Ale kiedy w zabawie próbuję pogłaskać, uciekają.

Czasem łapie Migotę i Florcię trochę na siłę, tulę i głaszczę, miziam i gadam. Usiłują uciec, dopiero po długiej długiej chwili lekko się odprężają, nawet zaczynają mruczeć. Ale puszczone natychmiast uciekają.

Bez zabawy i bez jedzenia żadna nie daje się dotknąć. Nie wiem, jak to dalej będzie, czy nie za późno dla nich na całkowite oswojenie. No nic, trza próbować.

Aha, mam do wydania (nie u mnie w domu, na działkach u takiej starszej pary) dwa cuda. Zobaczcie sami:





Gumiś











Gumisia







I Gumisie dwa

2 sie 2010

O tym, że maluchy zaszczepione,

co nie znaczy, że już bezpieczne. I ciągle w klatce, bo oswajanie troszkę żmudne jest i maluty uparły się, że nie jestem ich przyjacielem.

To jest Tri. Dziwna kicia, bardzo ostrożna i płochliwa i chyba najbardziej z trójki waleczna i agresywna. Poczatkowo syczała i waliła łapkami. Teraz już tego nie robi, ale ciągle jest uparta. Dziś dawałam im ryby, użarła mnie w palec. Ciągle najbardziej na dystans.




To Szara. Była najbardziej śmiała, teraz się troszkę wycofała. Nie ucieka aż tak przed ręką. Chociaż dziś po wizycie u weta drapnęła mnie w panice, kiedy chciałam ją wyjąć z klatki. Mam nadzieję, że nie zaprzepaściło się to, co uzyskałam przez te kilka dni. A doszło już d tego, ze podchodziła do prętów klatki i obwąchiwała moją twarz lub palec.



Rudziasta miągwa. Na początku największa panikara i strachajło, teraz największa męczybuła. Wspina się na pręty i drze japkę, że chce wyjść. Więc wyjmuję ją z klatki i wędrujemy po mieszkaniu, albo miziam ją na kolanach, aż zaśnie. W zabawie najśmielsza i największa wariatka.




Szara i Tri trzymają się bliżej. Jutro naprawiam klamkę do drzwi łazienki i wypuszczę drobiazg do łazienki, bo w tej klateczce chyba się męczą. Może będą szybciej i chętniej się przyzwyczajać?