23 mar 2010

Ruda odeszła

Już jest po drugiej stronie. Nie cierpi, nic jej nie boli, ma spokój. Teraz ja będę musiała sobie z jej brakiem poradzić. I Gluś, który ją strasznie kochał i szuka jej, czym rozdziera moje serce na strzępy. Ale przyzwyczaimy się. I może to sentymentalna brednia, ale wierzę, ze spotkamy się kiedyś wszyscy.


22 mar 2010

Czekamy

Obie czekamy. Wyniki pokazały, że choroba postępuje i że zostało nam razem bardzo mało czasu. Ruda odchodzi i to jest nieuniknione. Teraz tylko proszę Boga, żeby jej śmierć była lekka, bez męki bólu i przerażenia.

16 mar 2010

Nowy dzień

Wczoraj odwiedziłam Sylwka w jego nowym domu. Wygląda pięknie, chociaż jest pierońsko jeszcze zestresowany, ale mizia się i bada otoczenie. Faceci fajni, kochają go, tylko założyli mu na szyję jakąś idiotyczną obróżkę z diamencikami i dzwonkiem. Jeny, no niby nie powinnam nic mówić, bo to już ich kot, ale jak można z kota robić dzwoniącą maskotkę???? To go dodatkowo stresuje. No nic, zacisnę zęby i przeczekam.

Ruda znowu zaczęła nową serię kroplówek. Znosi je dobrze, na ile można to znosić, za to lubię, jak wracamy, bo wstępuje w nią wtedy nowy duch, rzuca się na jedzenie i pożera, co jej podam.

Wiem, ze odchodzi, wiem, że to końcówka, ale tak strasznie mi żal. Jest ze mną od tylu lat, że nie pamiętam już życia bez niej. Ale póki co cieszę się jej obecnością. Trzymajcie kciuki, żeby pozostało jej jeszcze dużo czasu i żeby koniec był szybki i bez cierpień.

15 mar 2010

Słodko - gorzko

W sobotę powędrował do nowego domy Sylwek. Niepokoję się, ale może to TEN dom, gdzie Sylwek będzie kochany i szczęśliwy.

A od długiego czasu Ruda choruje. W zasadzie ona odchodzi. Dwa tygodnie temu było krytycznie, ale udało się ją trochę postawić do pionu, chociaż zdaję sobie sprawę, ze to tylko na jakiś czas. Dopóki nie cierpi, je, jest kontaktowa i dobrze jej - ja jestem szczęśliwa. I delektuję się każdą chwilką z nią, bo wiem, że już niewiele ich przede mną.