I potrzebuje Waszych kciuków, ciepłych myśli i jeśli ktoś uważa, że można się za zwierzęta modlić, to i modlitw. Cierpi na niewydolność nerek, co jest nieuleczalne, ale można zahamować, spowolnić rozwój choroby. I o to proszę, na to mam nadzieję. Ślepka jest ze mną najdłużej ze wszystkich kotów, jest kochaną niezdarną cudowną gruszeczką i świat bez niej będzie gorszy. Przynajmniej dla mnie.
31 paź 2012
30 paź 2012
27 paź 2012
O tym, że skończyły się żarty i zrobiło się zimno.
Tak pięknie było, tak ciepło, grzybowo i przytulnie. Ale się skończyło. Zimno, niebo ołowiane, grzyby się skończyły i gdzieś tam pada śnieg. Wszystko się zmienia, tylko te moje przeklęte kochane koty nic a nic.
5 paź 2012
O tym, że koty czasem głupie są.
Taka jedna dzika ze stada, które z Hanią dokarmiamy wlazła do remontowanej willi i wyjść nie mogła. Dwie noce darłą mordkę z okna, za dnia chowała się w jakąś mysią dziurę w willi tak sprytnie, że robotnicy nie mogli jej znaleźć. Wczoraj nastawiłam klatkę łapkę i w nocy kotka się złapała. Jest u weta, jutro będzie sterylizowana, mam nadzieję, że nic jej nie będzie, bo przez te trzy doby niewiele jadła (w nocy ze środy na czwartek miły młody człowiek wrzucił jej w okna kilka serc kurzych, bo mnie się nie udawało) i piła. Martwię się jak zniesie sterylkę, mam nadzieję, że lekarze wiedzą, co robią.
A ja guła jestem, bo dziś rano byłam zobaczyć, czy się złapała i specjalnie wzięłam aparat, żeby w razie czego cyknąć fotę. No i z wrażenia zapomniałam, tak niesamowicie się cieszyłam, ze się udało,że chwyciłam klatkę i popędziłam do lecznicy. No głupia ja.
No to wstawię jakąś inną fotkę któregoś z dziczków, tylko muszę poszperać.
To jest właśnie ta willa. Koty się w niej wychowały, ona przez lata stała pusta, zamknięta na głucho, tylko otwór w drzwiach miały. No i teraz kiedy drzwi są otwarte, a robotników w pobliżu nie ma, pchają się do środka.
A ja guła jestem, bo dziś rano byłam zobaczyć, czy się złapała i specjalnie wzięłam aparat, żeby w razie czego cyknąć fotę. No i z wrażenia zapomniałam, tak niesamowicie się cieszyłam, ze się udało,że chwyciłam klatkę i popędziłam do lecznicy. No głupia ja.
No to wstawię jakąś inną fotkę któregoś z dziczków, tylko muszę poszperać.
To jest właśnie ta willa. Koty się w niej wychowały, ona przez lata stała pusta, zamknięta na głucho, tylko otwór w drzwiach miały. No i teraz kiedy drzwi są otwarte, a robotników w pobliżu nie ma, pchają się do środka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)