30 lip 2010

O tym, jak to nowe siedzą w klatce

Są trzy. Same dziewczynki. Troszkę dzikie jeszcze, ale mam nadzieję, że uda mi się je obłaskawić. Na razie siedzą w klatce, dochodzą do siebie po wyczerpującej wizycie u weta, bo i w uszy im zaglądali, w dooopki, paszcze i oczka. No i dawali jakieś specyfiki do pyszczka i smarowali jakimś śmierdzielstwem. Ale trza było, bo pchły, jak czołgi zasuwały im w futerku. Oto trzy gracje:

28 lip 2010

O tym, że chyba upadłam na głowę

Bo jutro do mnie przyjeżdżają trzy małe karaczany. Ale nie mam wyjścia. maluchy mieszkają w ruinach meliny obok innej meliny, gdzie wprawdzie pijacy im krzywdy nie robią, nawet je karmią, ale już jedna miała pomysł, że da jednego z maluchów koleżance. Już widzę tę koleżankę i tę kotkę, zaniedbaną, biegającą po ulicach, rodzącą dwa razy do roku. Poza tym blisko jest ruchliwa ulica, a maluchy zaczynają zwiedzać, więc nie wiadomo, ile z nich by ocalało.
No nic, będę miała mały sajgon w domu. Ale sama chciałam, sama mówiłam do dziewczyn, że chcę w tym roku jakieś maluchy. No to mam...

U nas pada, leje jednostajnie. Uwielbiam taką pogodę, jest melancholijnie, romantycznie i pięknie, szum deszczu działa na mnie kojąco.

25 lip 2010

O tym, że mam mętlik

Bo Dodo od dwóch dni pokrwawia z nosa. Już pomijam kwestię gustownych czerwonych kropek wszędzie (również na mnie, wczoraj siostra wycierała mnie z takowych, bo nie zauważyłam, że mnie Dodosław okichał na szyi), bardziej martwi mnie to, ze w tych cholernych zatokach coś się dzieje. Ale z drugiej strony własnie Dodek szaleje porannie z Bonusem, Pafnim i maluchami. Dużo precyzyjniej biega, niż chodzi i szaleństwo polega na galopowaniu przez mieszkanie na balkon. Ale nie w linii prostej, no skąd. Trzeba zygzakiem zaliczyć wszystkie przeszkody poziome i pionowe :)))

No, teraz się zmęczyła ekipa i poleguje, ale w postawie gotowości do dalszych brewerii.

A w tak zwanym międzyczasie pokażę roślinki, jakie sobie zainstalowałam na balkonie. Że co, że trochę późno? No ale kto powiedział, że środek lata nie jest dobrym czasem na roślinki?

To jest chyba scewola.










to portulaka?







to turki (lubię ich dziwny zapach)







to pelargonia (pelargonii nie lubię, ale jakoś ta mnie urzekła)








a to nie pamiętam :)))

23 lip 2010

O tym, że balkon to koci raj, a mój ustawiczny stres.

Ja nie wiem, normalne koty leżą, siedzą, łażą, polegują na półce. Tylko trzy zwariowane kociszcza, czyli gówniarstwo i Dodo mają zapędy do włażenia po siatce. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w dwóch miejscach mam luki między siatkę a sufitem na tyle duże, że koty mogą przeleźć. No i jak znam te głupole, to przelezą, a mają tendencję do włażenia właśnie tam, gdzie te luki są. Porobiłam różne zasieki, utrudnienia i inne takie, w desperacji założyłam skrzynki z kwiatami i wiszące donice, a te małe mendy cały czas kombinują.

Powiecie, że powinnam te luki zabezpieczyć. No tak, ale się nie da ze względu na konstrukcję balkonu. Łebski facet 'złota rączka' zapewne by mógł, ale jak mi kto takiego znajdzie, ozłocę.

A poza tym chłodniej, deszcz i burza. Czyli cudnie.

O, Dodek wskoczył na biurko i próbuje mi wleźć na kolana :)))

O tym, że się cieszę

Bo Dodek wprawdzie ma większą wiotkość łapek i ciałka, przewraca się i nie jest tak sprawny, ale czuje się naprawdę dobrze! Dziś nawet zaczął się bawić w swoją ukochaną zabawę - aport mięcha :))) No niestety, Bonus jest zołza i super sprawny i mu mięcho podebrał.


Maluszki świetnie się mają, rosną strasznie szybko. Tu Fruzia kokietka i delikatna panienka.








Maniuś robi się przystojniak.












A tu oba bąble. Marzy mi się, ze pójdą razem, bo są bardzo zżyte ze sobą. Raz taka sztuka mi się udałą, może i drugi raz też???

Aha, bo zapomniałam napisać, ze adopcja Maniusia się nie udała, znaleźli kocię zabiedzone i z Mańka zrezygnowali. Ale nie martwię się, jakaś bida w potrzebie znalazła dom. :)))

19 lip 2010

O tym, że pozytywnie.

Bo Dodek już jest w zasadzie w normie. Fakt - łapki mu się bardziej plączą, ale kataru nie ma, apetyt jest i humor takoż. Gdyby udało się tę cholerną bakterię wyeliminować...

Dziś odwożę Stefanka do nowego domu, w piątek Maniusia. O Fruźkę na razie nikt nie pyta, muszę ją przydybać i cyknąć jej jakieś śliczne foty.

Chciałabym też wydać Boniastego, on jest kot dominant, u mnie nie czuje się najlepiej. Pafni to nie wiem, czy kiedykolwiek znajdzie dom. Jest zjawiskowo piękny, ale co z tego, jak dzikawy?

17 lip 2010

Dzięki za kciuki. Dodek powoli wraca do siebie. Na przyszłość jeśli będę chciała zrobić jakiś zabieg kotu w taką pogodę, niech mnie ktoś bardzo bardzo mocno kopnie w dupę.

Dodek już je, mało i delikatnie, ale sam. Ciągle jeszcze charczy noskiem i ma kaszel, ale sądzę, że to są pozostałości po podrażnieniach od płukania i od rurki intubacyjnej. Oby mu się tam szybko zagoiło. Obym miała mojego łobuza znów w domu.

15 lip 2010

Jeśli ktoś tu wchodzi i czyta, prosze, trzymajcie kciuki za Dodka, bo nie jest dobrze :((((

14 lip 2010

O tym, że Dodek jest biedniutki

Miał dzisiaj zabieg czyszczenia zatok w sedacji. I zatrzymał mu się w trakcie zabiegu oddech. Lekarz go z tego wyprowadził, ale boję się o mojego maluszka bardzo. Pechowy kochany kotek.
Teraz wybudza się z narkozy bardzo ciężko i wolno. Mam nadzieję, ze po wszystkim będzie już tylko lepiej.