26 sie 2009

O tym, że dawno nie pisałam.

Powód prozaiczny - czas. Czy ktoś mówił, że mam wakacje? I dużo czasu?

Koty zdrowe, przynajmniej te dorosłe. Z dorosłych najgorzej Przylep przeszedł zarazę, bo miał trzy rzuty choroby. Alle wydaje się OK. Natomiast Dodo ciągle ma zapchany nosek. Ciągle ma glutki albo krew. Ale jest radosny, żywy, apetyt ma, bawi się chętnie i rośnie, jak na drożdżach. Teraz jest chudym i powyciąganym w kończynach nastolatkiem kocim. Gdzie to małe puchate stworzonko???

Przed tygodniem zrobiłam sobie tygodniowe wakacje, koty zostawiłam pod opieką, która polegała na oporządzeniu stada raz dziennie. Nigdy więcej!!! Wchodząc po schodach już czułam smród z mieszkania. Tragedia, nie wiem, jak sąsiedzi to wytrzymali. No i chałupa zmasakrowana, ale rozumiem, bo nudziły się kotecki. No ale wróciłam, a ze mną stare porządki.

Właśnie siedzę sobie przy biurku, skąd mam świetny widok na wygłupy Dodka i Pafnuca,

8 sie 2009

O tym, jak to powoli się prostuje

Bo Glusiek już nie wymiotuje i nie ma biegunki, Ślepek takoż, jeszcze czekam na poprawę u Przylepka, który ciągle mocno nieswój, ale mam nadzieję, ze jutro już będzie lepiej.
Martwię się trochę Rudą, bo zwymiotowała wczoraj i dziś, ale może rozejdzie się po kościach.

Tu Glutek z wenflonem

7 sie 2009

O tym, że mam w domu epidemię.

Bo teraz zachorował Przylep. Dokładnie te same objawy, wymioty i śluzowata biegunka. Do tego wszystkiego użądliła mnie osa i też mam z tego powodu jazdy. Już zużyłam prawie całą butlę środka dezynfekującego, dawno w domu tak nie lśniło. Czyli może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Oby tylko koty zdrowiały.

6 sie 2009

O tym, że chyba jest lepiej.

Wprawdzie Gluś dalej wymiotuje, ale je chętnie i ożywił się, Dodek oprócz bidnego i ciągle zakichanego noska już całkiem dobrze. Tylko jeszcze Ślepiszonek, ale może do jutra będzie chociaż ciut lepiej.

Muszę wydezynfekować mieszkanie, wiem, że całkiem się nie da wyeliminować świństwa, ale może chociaż trochę zmniejszę ryzyko, że następny się zarazi.

5 sie 2009

O tym, że nieszczęścia chodzą stadami

Oprócz Glusia, u którego nie ma poprawy i nie ma reakcji na atropinę i czopek przeciwwymiotny, zachorowała mi Ślepa. Ma biegunkę.

Dlaczego musi się walić tyle na raz? Czy dlatego zachorowały moje koty, bo przyniosłam wirusa do domu razem z tymczasami? Czy mam prawo narażać zdrowie i życie moich rezydentów? Albo czy mam prawo w imię zdrowia moich kotów odmawiać pomocy innym? Nie wiem, jestem bardzo zmęczona i trochę pogubiona.

Umęczony nosek Dodka:

4 sie 2009

O tym, że czasami są happy endy

Bo Dodo czuje się już coraz lepiej. Jeszcze ma katar, nawet krwawy, jeszcze ma biegunkowe i krwawe kupale, ale je, biega, bawi się i przybiera na wadze. Jestem przeszczęśliwa, bo nie wierzyłam, że się uda.

Teraz mam problem z Gluśkiem, który mi zachorował i do końca nie wiadomo jeszcze, co mu. Czekamy na wyniki krwi i na reakcję na dzisiejsze leki. Wymęczyli bidoka dziś w lecznicy, założyli wenflon i mimo, że żal patrzeć na niego, to śmiech bierze, kiedy chodzi zataczając się nie ze słabości czy choroby, a z powodu tego wenflona. W każdym razie dobrze nie jest, ale nie jest tragicznie. Oby tylko już było wiadomo, co to, wtedy można konkretnie działać.

Odzyskałam aparat dzięki cudownym ludziom i znowu mogę focić koty! Dzisiejszy plon niewielki, bo światło słabe, wizyta u weta i ciąg dalszy porządków, ale trzy czy cztery foty są.





































Wielkie dzięki!

1 sie 2009

O tym, że Dodo ciągle chory

Ale walczymy. Jest ciężko, ale nie poddam się, dopóki nie będę pewna, że już naprawdę nie ma nadziei.