27 lis 2011

O tym, że znalazłam parę fotek

Oto niektóre z moich dziczków
Kicia z ulicy Chopina chwilę po złapaniu w klatkę łapkę na sterylkę.








Jej pewnie siostra albo matka, a może córka. Już po sterylce.








Łysolek, tak wyglądał pod koniec zimy. Nie wiemy, co to było, nie sądzę, ze grzybica. Miało tak kilka kotów, latem im przeszło.







Łysy latem już arośnięty.








Nieśmiałek z działki, bardzo dziki i trzyma się z daleka.








I nasz osiedlowy Maciuś, już wykastrowany. Jakiś czas temu strasznie chorował, wyciągnęłyśmy go z Basią sąsiadką i wetem za ogon zza tęczy. Nie jest zdrów do końca, ale trzyma się. Basia sąsiadka go przygarnęła, ale wypuszcza go i Maćko, chociaż kastrat, dalej rządzi osiedlowym stadem.




To tylko kilka z wielu kotów, które znam i którym staram się pomóc. Niektóre pojawiają się na chwilę, inne ciągle są. Oby jak najdłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz