8 lut 2009

Tymczasy


W tej chwili są u mnie cztery koty, dwa wydarte babie, która dopuściła do rozmnożenia swojej kotki i potem maleństwa chciała zawieźć do schroniska, gdzie nie miałyby żadnych szans. To Poldek i Kundzia, dwoje z siedmiorga. Tę dwójkę wzięłam ja, pozostałą piątką zajęła się Matahari
Koty rewelacyjne. Kundzia drobna, zgrabna i ruchliwa, bardzo bystra i trochę brojna, ale jednocześnie sama słodycz. I Poldek, duży i przystojny, straszna przylepa, troszkę fujara, ale jak trzeba, to i w nim budzi się demon. Szukają domu tylko razem, nie będę ich rozdzielać, bo czuję, że nie byłoby to dla nich dobre.

Bonusik, kociak znaleziony na działkach. Nie był chory, za to głodny i lepił się do człowieka, no to wzięłam. Troszkę nieśmiały, miałam z nim ciut kłopotu, bo unikał człowieka, ale zrobił się z nieho mruczak zawołany. Uwielbia drapanko po łebku. To będzie wielki kocur kiedyś, taki mocarny gość. Na razie jest sporym i pięknym kilkumiesięcznym kocurkiem. Mam nadzieję, że znajdzie dom najlepszy z najlepszych.




Ostatni nabytek sprzed niespełna tygodnia, też z działek. Mały wychudzony i brudny cztero lub pięciomiesięczny kociak. Koci katar, wszoły i zapewne bogate życie wewnętrzne. Katar opanowany, widać piękne i czyste przeraźliwie zielone oczyska. Chudość mam nadzieję niedługo zniknie, bo Pafnuc je, jak szalony. I dobrze. Wszoły też potraktowane odpowiednio. W następnej kolejności policzymy się z robalami. Malutek bardzo wystraszony, ale powolutku się przełamuje. Siedzi w łazience za pralką i tylko czasem wystawia łepetynkę. Ale na jedzenie wychodzi i wtedy pięknie mruczy i wywala brzucha do głasków. Będą z niego ludzie.


Jak widać wszystkie moje tymczasy są czarne. Tylko dwa z wyboru, Poldi i Kundzia. Pozostała dwójka sama mi się 'nawinęła'. To pewnie dlatego, że mam niezwykłą słabość do czarnych kotów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz