16 lut 2009

O tym, jak to niektóre koty biją się o łup

Boni to złodziej, to już ustaliliśmy. Pozwoliłam mu porwać nogę kurczaka, w końcu chłopak musi mieć jakąś rozrywkę. Zabrał się do konsumpcji (swoją drogą niewygodne było gryzienie, nie mógł poczekać, aż dostanie w kawałkach?), ale nie poszło tak łatwo, bo pojawiła się konkurentka do koryta czyli Kundzia. Oto, jak przebiegały zmagania:

Etap pierwszy: akt brawurowej kradzieży, tu dowodu rzeczowego nie mam, jako że zatkało mnie lekko i nie zdążyłam pognać po aparat.

Etap drugi: nastąpiło jeszcze bardziej brawurowe, powiedziałabym nawet, że bezczelne podebranie łupu przez drobną i zgrabną Kundzię. Boniastego zatkało.






Etap trzeci: Bonus zbiera siły i układa plan pozornie pozostawiając biednego kuraka w rękach, a raczej ząbkach niewychowanej złodziejki-amatorki.








Etap czwarty: po uśpieniu czujności Kundzi nastąpił atak.








Etap kolejny, kiedy odbywa się krótka i nawet niespecjalnie zażarta walka o smakowitą zdobycz. Jak widać Kundzia zaskoczona i przytłoczona profesjonalizmem Bonusa próbuje odzyskać łup bez przekonania.






Teraz już Bonus może spokojnie oddać się konsumpcji (nie)uczciwie zapracowanej kolacji.







Na wszelki jednak wypadek przybrał nasz dzielny bandyta pozę, która nie pozostawia żadnych wątpliwości co do faktu, że mięcho należy do niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz