9 gru 2009
O tym, że jest zima?
Nieeee, chyba nie o zimie jednak. Może teraz o Przylepie, który przylepia się do mojej Mamy i jest w związku z tym przeszczęśliwy. Zdecydowanie ktoś go powinien zagospodarować, ktoś, kto lubi koty, których celem w życiu jest spać, jeść i się przytulać.
5 gru 2009
Dodo już po zabiegu, już bez jajec i z oczyszczonym nochalem. Część wyników wypłukanego świństwa już jest, okazało się, ze w nosku Dodka gnieździ się bakteria posocznicy krwawej (nie jestem pewna, czy nie poprzecinkowałam nazwy). Pozostaje jeszcze wynik grzybowy.
Po płukaniu Dod poczuł się lepiej, szaleje szaleńczo, jak kot z turbodoładowaniem. Wprawdzie znowu mu w nosie zbiera się ropa, ale na razie nie jest tragicznie. Leczenie zaczniemy, jak już przyjdą wyniki grzyba.
Pafnuc w nowym domu zadamawia się, już się pokumał z Boniastym, pani Ada też mu nie daje zapomnieć, że człowiek jest OK. Myślę, ze stało się najlepiej, jak mogło, że trafił akurat tam.
Po płukaniu Dod poczuł się lepiej, szaleje szaleńczo, jak kot z turbodoładowaniem. Wprawdzie znowu mu w nosie zbiera się ropa, ale na razie nie jest tragicznie. Leczenie zaczniemy, jak już przyjdą wyniki grzyba.
Pafnuc w nowym domu zadamawia się, już się pokumał z Boniastym, pani Ada też mu nie daje zapomnieć, że człowiek jest OK. Myślę, ze stało się najlepiej, jak mogło, że trafił akurat tam.
24 lis 2009
O tym, jak to Dodo bez jaj wrócił
Doduś dziś miał zabieg przepłukiwania zatok. Zabieg się udał, chociaż mój wet powiedział, ze było niełatwo. No bo jak dostać się do jego noska od strony podniebienia, wepchnąć tam rurkę, skoro wszystkie te przewody u kota malusie są. Ale się udało, chociaż maluch obolały pewnie będzie i popuchnięty od środka, bo to i te rury do noska i rurka intubacyjna. A przy okazji jaja mu ucięli, bo okazałe już miał, zresztą wywalał siusiaka na okoliczność miziania po brzuszku, deptał fachowo po kotach i żarł je w kark. Że dorosły, domyślam się, ze raczej heteroseksualny Przylep dał się prawie zgwałcić przez gówniarza...
Przy okazji Dopdo miał zrobione dwa zdjęcia RTG, okazuje się, ze jak wet przewidywał, jego problemy z tylnymi łapkami to sprawa raczej neurologiczna, bo ze zdjęcia wynika, ze wszystko OK.
Śpi sobie teraz mój Koziołeczek w transporterku, od czasu do czasu sobie rozgłośnie jęknie, ale ucisza się, jak do niego zagadam. Chyba będzie mało fajna nocka. Dla niego na pewno, dla mnie być może. Oby do rana.
Przy okazji Dopdo miał zrobione dwa zdjęcia RTG, okazuje się, ze jak wet przewidywał, jego problemy z tylnymi łapkami to sprawa raczej neurologiczna, bo ze zdjęcia wynika, ze wszystko OK.
Śpi sobie teraz mój Koziołeczek w transporterku, od czasu do czasu sobie rozgłośnie jęknie, ale ucisza się, jak do niego zagadam. Chyba będzie mało fajna nocka. Dla niego na pewno, dla mnie być może. Oby do rana.
23 lis 2009
O tym, że się jakoś kula
No bo po pierwsze Pafnuc znalazł dom. W dodatku dom idealny. Zamieszkał sobie z Bonusem :)))))))))
Po drugie u Dodka do zatok dołączyły oczy, ale nie może dostawać leków przeciwzapalnych i antybiotyków, bo we wtorek ma zabieg płukania nochala i te wypłuczyny będą wzięte do badania. Bardzo proszę o kciuki, żeby można było malucha zdiagnozować już i wyleczyć.
Po trzecie na razie nie będzie zdjęć, bo... no bo co? No czasu nie mam, żeby to szlag! Weekend spędziłam na przemeblowaniu i uprzątaniu papierzysk wygarniętych z półek i szuflad. I zajmie mi to jeszcze parę dni.
Po drugie u Dodka do zatok dołączyły oczy, ale nie może dostawać leków przeciwzapalnych i antybiotyków, bo we wtorek ma zabieg płukania nochala i te wypłuczyny będą wzięte do badania. Bardzo proszę o kciuki, żeby można było malucha zdiagnozować już i wyleczyć.
Po trzecie na razie nie będzie zdjęć, bo... no bo co? No czasu nie mam, żeby to szlag! Weekend spędziłam na przemeblowaniu i uprzątaniu papierzysk wygarniętych z półek i szuflad. I zajmie mi to jeszcze parę dni.
3 lis 2009
Udało mi się zrobić zdjęcie Dodkowi i Pafnucemu w czasie wzajemnej toalety. Śmieszne to, bo Dodek jest chuchro, a Pafni to
taki napakowany klocek, a tu Dodek właśnie unieruchomił Pafnuca i go zawzięcie czyścił. Bardzo się to Panucowi podobało, oj bardzo.
I reszta mojego zwierzyńca, nie cała, ale Sylwek, Ślepiszon i Ruda w trakcie popołudniowej drzemki.
taki napakowany klocek, a tu Dodek właśnie unieruchomił Pafnuca i go zawzięcie czyścił. Bardzo się to Panucowi podobało, oj bardzo.
I reszta mojego zwierzyńca, nie cała, ale Sylwek, Ślepiszon i Ruda w trakcie popołudniowej drzemki.
1 lis 2009
Z najnowszych wieści: Dodek ciągle chory, ale ciągle żywy, brojny i przesłodki.
Tu broi z Sylwkiem, który nawiasem mówiąc zrobił się namolny pieszczoch. Komu pięknego czarnego namolniaka???
Odwiedziłam parę dni temu maluchy działkowe w domu tmczasowym. Broją, jedzą, zdrowe są i mają się świetnie. Oto parę zdjęć:
A tu jeden strachajło dzikawy wlazł pod szafę i nic a nic nie chciał wyjść:
Tu broi z Sylwkiem, który nawiasem mówiąc zrobił się namolny pieszczoch. Komu pięknego czarnego namolniaka???
Odwiedziłam parę dni temu maluchy działkowe w domu tmczasowym. Broją, jedzą, zdrowe są i mają się świetnie. Oto parę zdjęć:
A tu jeden strachajło dzikawy wlazł pod szafę i nic a nic nie chciał wyjść:
25 paź 2009
O tym, że czasem świeci słońce
24 paź 2009
O tym, że muszę nadrobić zaległości
Bo praca zaczęła się na dobre (całę dnie poza domem), dodatkowo tak jakoś się złożyło, że miałam mnóstwo spraw w weekendy, przyplątały się problemy ze zdrowiem i parę innych komplikacji i nie miałam czasu (ani szczerze mówiąc ochoty) nic pisać.
Dziś zaczął się pierwszy weekend, który mam relatywnie wolny. Bo po południu pędzę na ślub mojego weta, chłopak się żeni, a że jest naprawdę w porządku i można na niego liczyć, skrzyknęłyśmy si z dziewczynami z fundacji i wdepniemy na uroczystość. Zamiast kwiatów kupiłyśmy piękną figurkę kota.
No właśnie, koty. U moich bez zmian, aczkolwiek być może jakieś się szykują. Nic więcej nie powiem, żeby nie zapeszyć.
Z pozytywów: Sylwek zamienia się w miziadło okropne, Pafnucek trochę się socjalizuje, Dodek ciągle jest pełen życia i ochoty do figli, a dodatkowo też wyłazi z niego miziak-namolniak.
Z negatywów: u Dodka nie ma żadnej poprawy mimo kolejnej kuracji antybiotykowej. Została nam tylko jedna możliwość. Jeśli to nie pomoże, to ja nie wiem. Młody ma stale ten pieprzony katar (przepraszam, ale nienawidzę tego z całej duszy i moim marzeniem jest, żeby poszło to sobie w cholerę), tylne łapki słabe (ale czasem skacze, jak kangur), oczka czasem łzawią. Jest piękny i słodki, ale czy ktoś takiego kociaka zechce?
Zdjęć nowych nie mam, przyczyna prozaiczna - jak wychodzę z domu, jest ciemnawo, jak wracam, już ciemno, poza tym nie mam sił na twórczość było nie było w jakiś tam sposób artystyczną ;)))
Ale nadrobię, obiecuję. Na razie pozdrawiam czytaczy.
Dziś zaczął się pierwszy weekend, który mam relatywnie wolny. Bo po południu pędzę na ślub mojego weta, chłopak się żeni, a że jest naprawdę w porządku i można na niego liczyć, skrzyknęłyśmy si z dziewczynami z fundacji i wdepniemy na uroczystość. Zamiast kwiatów kupiłyśmy piękną figurkę kota.
No właśnie, koty. U moich bez zmian, aczkolwiek być może jakieś się szykują. Nic więcej nie powiem, żeby nie zapeszyć.
Z pozytywów: Sylwek zamienia się w miziadło okropne, Pafnucek trochę się socjalizuje, Dodek ciągle jest pełen życia i ochoty do figli, a dodatkowo też wyłazi z niego miziak-namolniak.
Z negatywów: u Dodka nie ma żadnej poprawy mimo kolejnej kuracji antybiotykowej. Została nam tylko jedna możliwość. Jeśli to nie pomoże, to ja nie wiem. Młody ma stale ten pieprzony katar (przepraszam, ale nienawidzę tego z całej duszy i moim marzeniem jest, żeby poszło to sobie w cholerę), tylne łapki słabe (ale czasem skacze, jak kangur), oczka czasem łzawią. Jest piękny i słodki, ale czy ktoś takiego kociaka zechce?
Zdjęć nowych nie mam, przyczyna prozaiczna - jak wychodzę z domu, jest ciemnawo, jak wracam, już ciemno, poza tym nie mam sił na twórczość było nie było w jakiś tam sposób artystyczną ;)))
Ale nadrobię, obiecuję. Na razie pozdrawiam czytaczy.
16 wrz 2009
O tym, że koty lubią śliwki, a Pafnuc jest coraz piękniejszy
Najpierw zakulały ją na śmierć. A potem czterej oprawcy usiedli dokoła biednej denatki i popadli w zamyślenie. Kiedy chwyciłam aparat, żeby uwiecznić zbrodnię, jeden próbował zwiać.
Ze względu na chorobę Dodusia, nim głównie się zajmuję i przejmuję. A tymczasem pozostałe koty pięknieją mi w oczach. Oto Pafnucek dzikusek. Jeden z piękniejszych kotów, jakie widziałam, ale lekko dzikawy. Nie mam pojęcia, czy znajdzie dom... Bardzo by mu się przydał dom bez kotów, żeby mógł przekonać się całkowicie do człowieka. On jakby chciał, a bał się. Czasem pozwala mi się do siebie zbliżyć, wtula się wtedy we mnie i mruczy, ale już za chwilkę zwiewa. Dziwny kot, ale przyznajcie, że zjawiskowo piękny.
Ze względu na chorobę Dodusia, nim głównie się zajmuję i przejmuję. A tymczasem pozostałe koty pięknieją mi w oczach. Oto Pafnucek dzikusek. Jeden z piękniejszych kotów, jakie widziałam, ale lekko dzikawy. Nie mam pojęcia, czy znajdzie dom... Bardzo by mu się przydał dom bez kotów, żeby mógł przekonać się całkowicie do człowieka. On jakby chciał, a bał się. Czasem pozwala mi się do siebie zbliżyć, wtula się wtedy we mnie i mruczy, ale już za chwilkę zwiewa. Dziwny kot, ale przyznajcie, że zjawiskowo piękny.
13 wrz 2009
O tym, że Dodek to kot podróżujący
Zauważyłam, że podczas licznych przejazdów do lecznicy mały prezentuje pełen spokój, powiedziałabym nawet, że luzik. Odniosłam wrażenie, że on to nawet lubi. Hmmm... Czyżby kot globtroter?
Pewnego dnia wypuściłam smarkacza z kontenerka na zwiedzanie samochodu (samochód stał, w trakcie jazdy byłoby to zbyt ryzykowne dla kota). Bardzo to Dodkowi przypadło do gustu, właził wszędzie i niezwykle chętnie. Ponieważ wiercił się niemożebnie, a ja miałam nieco ograniczone pole manewru, więc pokazuję tylko jedno jego zdjęcie, bo tylko jedno wyszło przyzwoicie.
A poza tym muszę małemu założyć bana na balkon. Skubany wykorzystuje każdą okazję,żeby wleźć jak najwyżej. Dzisiaj
ledwo otworzyłam drzwi balkonowe, smark wisiał na siatce poza zasięgiem moich rąk. Jeśli jacyś sąsiedzi gapili się przez okno, to mieli okazję obejrzeć sobie moją gołą dupę, która niewątpliwie musiała świecić spod niezbyt długiej kozuli, kiedy podnosiłam ręce, żeby gadzinę zdjąć z siatki.
Teraz pilnuję go mocno, ale i tak co rusz muszę lecieć i zdejmować go, kiedy próbuje się wspinać.
Pewnego dnia wypuściłam smarkacza z kontenerka na zwiedzanie samochodu (samochód stał, w trakcie jazdy byłoby to zbyt ryzykowne dla kota). Bardzo to Dodkowi przypadło do gustu, właził wszędzie i niezwykle chętnie. Ponieważ wiercił się niemożebnie, a ja miałam nieco ograniczone pole manewru, więc pokazuję tylko jedno jego zdjęcie, bo tylko jedno wyszło przyzwoicie.
A poza tym muszę małemu założyć bana na balkon. Skubany wykorzystuje każdą okazję,żeby wleźć jak najwyżej. Dzisiaj
ledwo otworzyłam drzwi balkonowe, smark wisiał na siatce poza zasięgiem moich rąk. Jeśli jacyś sąsiedzi gapili się przez okno, to mieli okazję obejrzeć sobie moją gołą dupę, która niewątpliwie musiała świecić spod niezbyt długiej kozuli, kiedy podnosiłam ręce, żeby gadzinę zdjąć z siatki.
Teraz pilnuję go mocno, ale i tak co rusz muszę lecieć i zdejmować go, kiedy próbuje się wspinać.
12 wrz 2009
O tym, że nic już nie wiem
Bo wyniki wymazu Dodka wykazały, że nie ma tam nic. Ani bakterii, ani grzyba. Choroba. Znaczy, może i lepiej. Teraz dostaje ACC, które rozrzedza wydzielinę i od paru dni widzę rezultat: chłopak wysmarkuje na potęgę. Dziś kontrolna wizyta u weta.
A poza tym zdjęłam gówniarza z siatki spod sufitu. Mało zawału nie dostałam, jak go tam zobaczyłam. Szkoda, że nie było czasu na fotkę, bo widok wiszącego z głupią miną Matołka bezcenny :lol:
A poza tym zdjęłam gówniarza z siatki spod sufitu. Mało zawału nie dostałam, jak go tam zobaczyłam. Szkoda, że nie było czasu na fotkę, bo widok wiszącego z głupią miną Matołka bezcenny :lol:
8 wrz 2009
O tym, że wymiękam
Bo jakby nie było wszystkiego dosyć, to jeszcze Dodek ma stan zapalny w płuckach. Jeszcze nie zapalenie płuc, ale już coś się dzieje i obraz RTG jest zmieniony. Dlaczego ten mały nie może wreszcie wyzdrowieć? Nie dosyć na jego mały łepek nieszczęść? Przepuklina, wada oczka, problemy z tylnymi łapkami, bez przerwy infekcje noska, teraz płuca. Co jeszcze? Prawie umarł i kiedy jednak wyzdrowiał, to już myślałam, że najgorsze za nami, ale co, jeżeli nie? Wiele bym dała, żeby mój maleńki Matołeczek wreszcie był zdrowy i żeby znalazł najlepszy na świecie dom.
6 wrz 2009
I ciąg dalszy fotek
O tym, że porobiłam parę zdjęć wczoraj
Na początek Dodo wspinaczek. Parę razy musiałam gada małego ściągać z wysoka, bo niezdara z niego przez te swoje niedowłady tylnych łapeczek
Dziwiłam się, czemu bazylia mi pada. No, teraz już się nie dziwię.
Doduś jest śliczny kotuś.
Ale niestety, drobna wda oczka szpeci go nieco.
Znowu knuje, jak wleźć do góry...
Dziwiłam się, czemu bazylia mi pada. No, teraz już się nie dziwię.
Doduś jest śliczny kotuś.
Ale niestety, drobna wda oczka szpeci go nieco.
Znowu knuje, jak wleźć do góry...
O tym, że byłam u kotów Krysi
Krysia z Borów. Umarła niedawno, została ponad trzydziestka kotów w dzikim azylu w środku lasu. Hubert, jej mąż opiekuje się kotami, jak może, ja pomagam zbierać pieniądze i kupować karmę. Nie jest różowo, trudno mi się dogadać z Hubertem. Koty zaniedbane, ale nie mamy jak i dokąd ich zabrać. Boję się o nie.
4 wrz 2009
O tym, że mam uwiąd
Psychiczny jakiś.
A u kotów? Moich w miarę, Dodek tylko co rusz walczy z infekcjami, w dodatku ma problemy z tylnymi łapkami. Nie mam trochę już pomysłów, co z tym kociakiem. Jest przesłodki i śliczny, ale chyba będzie u mnie wiecznym tymczasem. Ale jeśli tak, to przecież nie wyrzucę Matołeczka na bruk.
Pozostałe koty raczej OK. Zbieram się psychicznie do wizyty u weta z Rudą, żeby obejrzał te jej guzy. Boję się, że tam coś się dzieje złego. Próbuję sobie wyobrazić dom bez niej i nie mogę.
Carmen umarła. Carmen, która mogła żyć, ale podjęłam złą decyzję i ona umarła. Na moich rękach. Nigdy sobie jej śmierci nie wybaczę. Mam nadziej, że jeśli jest jakieś kocie niebo, to ona mi wybaczy.
A u kotów? Moich w miarę, Dodek tylko co rusz walczy z infekcjami, w dodatku ma problemy z tylnymi łapkami. Nie mam trochę już pomysłów, co z tym kociakiem. Jest przesłodki i śliczny, ale chyba będzie u mnie wiecznym tymczasem. Ale jeśli tak, to przecież nie wyrzucę Matołeczka na bruk.
Pozostałe koty raczej OK. Zbieram się psychicznie do wizyty u weta z Rudą, żeby obejrzał te jej guzy. Boję się, że tam coś się dzieje złego. Próbuję sobie wyobrazić dom bez niej i nie mogę.
Carmen umarła. Carmen, która mogła żyć, ale podjęłam złą decyzję i ona umarła. Na moich rękach. Nigdy sobie jej śmierci nie wybaczę. Mam nadziej, że jeśli jest jakieś kocie niebo, to ona mi wybaczy.
26 sie 2009
O tym, że dawno nie pisałam.
Powód prozaiczny - czas. Czy ktoś mówił, że mam wakacje? I dużo czasu?
Koty zdrowe, przynajmniej te dorosłe. Z dorosłych najgorzej Przylep przeszedł zarazę, bo miał trzy rzuty choroby. Alle wydaje się OK. Natomiast Dodo ciągle ma zapchany nosek. Ciągle ma glutki albo krew. Ale jest radosny, żywy, apetyt ma, bawi się chętnie i rośnie, jak na drożdżach. Teraz jest chudym i powyciąganym w kończynach nastolatkiem kocim. Gdzie to małe puchate stworzonko???
Przed tygodniem zrobiłam sobie tygodniowe wakacje, koty zostawiłam pod opieką, która polegała na oporządzeniu stada raz dziennie. Nigdy więcej!!! Wchodząc po schodach już czułam smród z mieszkania. Tragedia, nie wiem, jak sąsiedzi to wytrzymali. No i chałupa zmasakrowana, ale rozumiem, bo nudziły się kotecki. No ale wróciłam, a ze mną stare porządki.
Właśnie siedzę sobie przy biurku, skąd mam świetny widok na wygłupy Dodka i Pafnuca,
Koty zdrowe, przynajmniej te dorosłe. Z dorosłych najgorzej Przylep przeszedł zarazę, bo miał trzy rzuty choroby. Alle wydaje się OK. Natomiast Dodo ciągle ma zapchany nosek. Ciągle ma glutki albo krew. Ale jest radosny, żywy, apetyt ma, bawi się chętnie i rośnie, jak na drożdżach. Teraz jest chudym i powyciąganym w kończynach nastolatkiem kocim. Gdzie to małe puchate stworzonko???
Przed tygodniem zrobiłam sobie tygodniowe wakacje, koty zostawiłam pod opieką, która polegała na oporządzeniu stada raz dziennie. Nigdy więcej!!! Wchodząc po schodach już czułam smród z mieszkania. Tragedia, nie wiem, jak sąsiedzi to wytrzymali. No i chałupa zmasakrowana, ale rozumiem, bo nudziły się kotecki. No ale wróciłam, a ze mną stare porządki.
Właśnie siedzę sobie przy biurku, skąd mam świetny widok na wygłupy Dodka i Pafnuca,
8 sie 2009
O tym, jak to powoli się prostuje
Subskrybuj:
Posty (Atom)