4 wrz 2009

O tym, że mam uwiąd

Psychiczny jakiś.

A u kotów? Moich w miarę, Dodek tylko co rusz walczy z infekcjami, w dodatku ma problemy z tylnymi łapkami. Nie mam trochę już pomysłów, co z tym kociakiem. Jest przesłodki i śliczny, ale chyba będzie u mnie wiecznym tymczasem. Ale jeśli tak, to przecież nie wyrzucę Matołeczka na bruk.

Pozostałe koty raczej OK. Zbieram się psychicznie do wizyty u weta z Rudą, żeby obejrzał te jej guzy. Boję się, że tam coś się dzieje złego. Próbuję sobie wyobrazić dom bez niej i nie mogę.

Carmen umarła. Carmen, która mogła żyć, ale podjęłam złą decyzję i ona umarła. Na moich rękach. Nigdy sobie jej śmierci nie wybaczę. Mam nadziej, że jeśli jest jakieś kocie niebo, to ona mi wybaczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz