30 lip 2009

O tym, że marzę, żeby te cholerne choroby poszły w cholerę!!!!

Dodo wczoraj i dziś rano był bardzo chory. Wet zmienił antybiotyk i na razie widzę lekką poprawę. Ale już wiem, że to może nie znaczyć nic. Boję się cieszyć, boję się mieć nadzieję, boję się obiecać Małemu, że będzie dobrze, bo wcale być nie musi. Nie chcę już więcej oglądać jak kociak odchodzi, jak powoli przestaje być sobą i jak przechodzi na tę drugą stronę, bo to jest najokropniejszy widok. Egoistyczne jest to moje niechcenie, wiem. I wiem, że zajmując się tym, czym się zajmuję, jeszcze nie raz będę miała nieszczęście na to patrzeć. Ale dobry Boże, już nie w tym sezonie. Daj mi odpocząć, bo nie wiem, czy dam radę.

29 lip 2009

O tym, że choroba dalej w domu.

Dodek zachorował, ale mam nadzieję, że przejdzie to lepiej, niż Maleńka. Tak się wydaje póki co. Wczoraj gorączkował, ogólnie ma katar, ale teraz samopoczucie ma świetne. Reszta kotów też chyba OK, chociaż podejrzewam, że będę się musiała wybrać z Pafnim, bo coś mu rzęzi.

27 lip 2009

O tym, że Maleńka odeszla

Zostawiłam ją na termoforze zawiniętą w koc i poszłam na zakupy. Kiedy wróciłam, Didi nie żyła. Maleńka psotna iskierka, w której było tyle życia, że mogła obdzielić nim ze trzy koty... Będzie mi jej strasznie brak. I bardzo bym chciała zapomnieć, jak wyglądała w te ostatnie dni. Tylko czy dam radę?

Didulcu kochany, mam nadzieję, że to nie jest pożegnanie, że jeszcze się kiedyś spotkamy.

O tym, że walka trwa.

Didi jest dzielna i nie daje się chorobie. Pani doktor stwierdziła, że sukcesem jest, że maleńkiej się nie pogarsza, dlatego jest nadzieja.

Zdjęć na razie nie będzie, bo straciłam aparat, głowę miałam zajętą zmartwieniami i zostawiłam go gdzieś w parku.

Ale aparat to betka, najważniejsza jest Kruszynka.

25 lip 2009

O tym, że Didi walczy, ale nie wiem, jak będzie...

Bo jest bardzo słaba. Dostała baterię leków i teraz pytanie, czy zdążą zadziałać, bo organizm jest wyniszczony. Choroba zadziałała błyskawicznie i w zasadzie w trzy dni z w miarę normalnego kociaka zrobiła szkieletorka.

Maleńka potrzebuje mnóstwo dobrych myśli, jeśli ktoś to czyta, proszę o Didi pamiętać.

24 lip 2009

O tym, że znowu choroba w domu

Didula chora. Od paru dni słabo je, jest chudzieńka, dużo śpi. Byłam z nią dziś u weta, ale ten mówi, że na razie spokojnie. Ale jak spokojnie, jak ona stale siedzi na ciepłym komputerze i śp[i. Widzę, że jest coś nie tak i boję się bardzo.

Jutro idziemy znowu do lecznicy, lekarze muszą coś zrobić, nie wiem, badania krwi, coś na apetyt, jakąś bombę witaminową, antybiotyk! Strasznie się boję, bo w identyczny sposób zaczynał się u Lucka FIP. :(((

19 lip 2009

O tym, że żyjemy sobie powolutku.

Ślimak działkowy wpadł na przekąskę.








Sylwek uwielbia wygrzewać się na balkonie. Pozować też kocha.










Tu pozuje w zlewozmywaku wystawionym chwilowo na balkon.








Totuś w chwili, kiedy nie lata i nie broi.









Przylep opiekuje się Dodkiem i Diduchą, jak prawdziwa mama.








Przywieźli klatkę i towarzystwo musiało dokonać inspekcji.








Upał taki, że każdy chłodzi się, jak może. Doduch też.







Didi też padła z gorąca.








Sylwek w charakterze starszego brata dla Dodka.

18 lip 2009

O tym, jak nowy czeka w kolejce na miejsce u mnie.

Ma na imię Totek. Jest grandziarz, ale pieszczoch i mruczek zawołany. Na razie u sąsiadki, kiedy Glutki zwolnią miejsce, idzie do mnie.

Szuka domu, ale na razie leczymy oko, cztery rodzaje kropli i maści do oka trzy razy dziennie. Masakra, dobrze, że malec jest grzeczny i bez protestów daje sobie zaaplikować to wszystko.