23 lip 2010

O tym, że balkon to koci raj, a mój ustawiczny stres.

Ja nie wiem, normalne koty leżą, siedzą, łażą, polegują na półce. Tylko trzy zwariowane kociszcza, czyli gówniarstwo i Dodo mają zapędy do włażenia po siatce. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w dwóch miejscach mam luki między siatkę a sufitem na tyle duże, że koty mogą przeleźć. No i jak znam te głupole, to przelezą, a mają tendencję do włażenia właśnie tam, gdzie te luki są. Porobiłam różne zasieki, utrudnienia i inne takie, w desperacji założyłam skrzynki z kwiatami i wiszące donice, a te małe mendy cały czas kombinują.

Powiecie, że powinnam te luki zabezpieczyć. No tak, ale się nie da ze względu na konstrukcję balkonu. Łebski facet 'złota rączka' zapewne by mógł, ale jak mi kto takiego znajdzie, ozłocę.

A poza tym chłodniej, deszcz i burza. Czyli cudnie.

O, Dodek wskoczył na biurko i próbuje mi wleźć na kolana :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz