25 paź 2009

O tym, że czasem świeci słońce

Dziś wyłapałam ostatnie trzy z pięciu kociąt działkowej kotki i zawiozłam do domu tymczasowego. Jestem szczęśliwa, bo maluchy są bezpieczne. Teraz kotkę czeka kastracja.








































24 paź 2009

O tym, że muszę nadrobić zaległości

Bo praca zaczęła się na dobre (całę dnie poza domem), dodatkowo tak jakoś się złożyło, że miałam mnóstwo spraw w weekendy, przyplątały się problemy ze zdrowiem i parę innych komplikacji i nie miałam czasu (ani szczerze mówiąc ochoty) nic pisać.
Dziś zaczął się pierwszy weekend, który mam relatywnie wolny. Bo po południu pędzę na ślub mojego weta, chłopak się żeni, a że jest naprawdę w porządku i można na niego liczyć, skrzyknęłyśmy si z dziewczynami z fundacji i wdepniemy na uroczystość. Zamiast kwiatów kupiłyśmy piękną figurkę kota.

No właśnie, koty. U moich bez zmian, aczkolwiek być może jakieś się szykują. Nic więcej nie powiem, żeby nie zapeszyć.
Z pozytywów: Sylwek zamienia się w miziadło okropne, Pafnucek trochę się socjalizuje, Dodek ciągle jest pełen życia i ochoty do figli, a dodatkowo też wyłazi z niego miziak-namolniak.
Z negatywów: u Dodka nie ma żadnej poprawy mimo kolejnej kuracji antybiotykowej. Została nam tylko jedna możliwość. Jeśli to nie pomoże, to ja nie wiem. Młody ma stale ten pieprzony katar (przepraszam, ale nienawidzę tego z całej duszy i moim marzeniem jest, żeby poszło to sobie w cholerę), tylne łapki słabe (ale czasem skacze, jak kangur), oczka czasem łzawią. Jest piękny i słodki, ale czy ktoś takiego kociaka zechce?

Zdjęć nowych nie mam, przyczyna prozaiczna - jak wychodzę z domu, jest ciemnawo, jak wracam, już ciemno, poza tym nie mam sił na twórczość było nie było w jakiś tam sposób artystyczną ;)))
Ale nadrobię, obiecuję. Na razie pozdrawiam czytaczy.