W sobotę, po kilku dniach walki z panleukopenią, odszedł wyjątkowy kociaczek Dimu. Wiem, że tak się zdarza, ale za każdym razem to wydaje się wyjątkowym okrucieństwem losu. A jeśli kota znasz, bawiłaś się z nim, wygłupiałaś, widziałaś, jak szczęśliwy dokazywał, albo spał spokojnie zwinięty w kuleczkę, a potem pamiętasz, jak słabiutki i cierpiący odchodził, to coś w środku się robi.
Dimu kruszynko...
26 kwi 2015
18 kwi 2015
O tym, że eksperymentuję z wyglądem bloga.
Bo tamten mi się znudził, był taki ... zielony. Na razie wybrałam to, co widzicie, ale niewykluczone, że za jakiś czas będzie jeszcze inaczej.
A dla umilenia czasu pokażę Wam jednego z podopiecznych pewnej Krysi. Podopieczny jest piękny, ale dziki i nie do adopcji.
A dla umilenia czasu pokażę Wam jednego z podopiecznych pewnej Krysi. Podopieczny jest piękny, ale dziki i nie do adopcji.
13 kwi 2015
O tym, że moje dzikie koty i jeże...
... bo że koty dokarmiam, to wiecie. Ale nie wiecie, ze jeże też. Przedwczoraj wzięłam ze sobą aparat. Wiele zdjęć nie zrobiłam, karmię tylko w nocy (nie ze względu na ludzi, ale ze względu na ptaki, które wyżerają kotom serca), a o takiej porze zdjęcia nie wychodzą, nawet z lampą. No ale dwa czy trzy udało się jakoś zrobić, w dodatku na fotkę załapał się jeden z jeży, które stołują się razem z moimi dziczkami;
![]() |
Kocia rodzinka na Glinkach. |
![]() |
Dwie rezydentki, które patrolują teren, ale jest też z pięć dochodzących. |
![]() |
No i jeżynka wcinająca serca. Tego nie widać, ale wcina z mlaskiem. |
11 kwi 2015
O tym, ze trzeba być czujnym...
... i badać swoim zwierzakom kontrolnie krew. Bo po raz kolejny okazało się, ze kot, który jest pozornie zdrowy, ma coś nie tak z nerkami. W zeszłym tygodniu postanowiłam skorzystać z przedświątecznego wolnego i pojechałam do weta z moimi dwiema podopiecznymi, Małpą i młodszą od niej Franką. Małpa ma problemy gastryczne, ale to inna sprawa, ale chciałam sprawdzić, jak nerki, bo wiadomo, ze to jest częsty problem u starszych kotów. W zeszłym roku przed zabiegiem usuwania części zębów badania miała robione i wtedy wszystko było w normie.
Tym razem niestety nie było. Małpa miała podwyższoną kreatyninę i mocznik, a to oznacza, że nerki zaczynają szwankować. Wczoraj, po tygodniu wlewów podskórnych mocznik w normie, a kreatynina spadła. Wchodzimy z karmą (chociaż to jest karkołomne zadanie, bo u mnie suche dla kotów leży cały czas), dalej płuczę i zaczynam podawać leki wspomagające pracę nerek. Mam nadzieję, ze jak w przypadku mojej nieodżałowanej Ślepki, dzięki dość wczesnemu wykryciu problemu będę mogła Małpiszonce przedłużyć życie.
Ale piszę to dlatego, ze chciałabym Was prosić - nie czekajcie, aż zaczną pojawiać się jakieś objawy, badajcie swoim zwierzakom krew kontrolnie. Dzięki temu będziecie mogli cieszyć się ich towarzystwem dłużej.
Tym razem niestety nie było. Małpa miała podwyższoną kreatyninę i mocznik, a to oznacza, że nerki zaczynają szwankować. Wczoraj, po tygodniu wlewów podskórnych mocznik w normie, a kreatynina spadła. Wchodzimy z karmą (chociaż to jest karkołomne zadanie, bo u mnie suche dla kotów leży cały czas), dalej płuczę i zaczynam podawać leki wspomagające pracę nerek. Mam nadzieję, ze jak w przypadku mojej nieodżałowanej Ślepki, dzięki dość wczesnemu wykryciu problemu będę mogła Małpiszonce przedłużyć życie.
Ale piszę to dlatego, ze chciałabym Was prosić - nie czekajcie, aż zaczną pojawiać się jakieś objawy, badajcie swoim zwierzakom krew kontrolnie. Dzięki temu będziecie mogli cieszyć się ich towarzystwem dłużej.
6 kwi 2015
O tym, że możesz pomóc nie płacąc grosza...
Już od dzisiaj możecie pomóc naszemu stowarzyszeniu dokonując zakupów w jednym z partnerskich sklepów, które pewien procent oddadzą na nasze cele statutowe.
https://fanimani.pl/zbieramy/stowarzyszenie-arbuz-adopcje-zwierzat/
Nie będzie to Was kosztowało ani grosza, wystarczy poświęcić kilkanaście sekund na kilka dodatkowych kliknięć: https://fanimani.pl/zbieramy/stowarzyszenie-arbuz-adopcje-zwierzat/#jak-to-dziala
Zapraszamy!
https://fanimani.pl/zbieramy/stowarzyszenie-arbuz-adopcje-zwierzat/
Nie będzie to Was kosztowało ani grosza, wystarczy poświęcić kilkanaście sekund na kilka dodatkowych kliknięć: https://fanimani.pl/zbieramy/stowarzyszenie-arbuz-adopcje-zwierzat/#jak-to-dziala
Zapraszamy!
4 kwi 2015
1 kwi 2015
O tym, co to jest BARF i z czym to się je.
Czy wiecie, że koty to drapieżniki i że podstawą ich żywienia jest białko zwierzęce? Na pewno wiecie. Ja też wiem. Co w takim razie sprawia, że z reguły żywimy kota niemięsnym badziewiem? Moim zdaniem wygoda i niewiedza. No i podatność na kłamliwe reklamy kociej karmy, której jest pełno w TV. Jeśli chcecie poczytać, czym tak naprawdę karmimy naszych pupili, zerknijcie tutaj: https://www.facebook.com/adoptuj.zwierze.arbuz/posts/1604389873131532
Ale dzisiaj nie na tym chciałam się skupić. Planowałam troszkę wprowadzić Was i siebie w świat BARF. Cóż to takiego? Skrót pochodzi od nazwy Biologically Appropriate Raw Food, czyli biologicznie właściwa dieta surowa. I dokładnie na tym polega, na komponowaniu w odpowiedni sposób karmy składającej się z mięsa i pewnych dodatkowych składników, jakie w naturalnej diecie trafiają do żołądków kotów.
Co kot je? Mięso upolowanych zwierząt. Ale wraz z mięsem je również zawartość ich żołądków, ich kości, pazury, dzioby, okrywę ciała.W naturalnych warunkach koty prawie nie jedzą produktów roślinnych, a ich mechanizmy biologiczne przystosowały się do radzenia sobie z dużą ilością białka i tłuszczu, natomiast nie radzą sobie z dużą ilością węglowodanów, jakimi wypchane jest jedzenie gotowe kupowane przez nas dla nich, ponieważ mechanizmy potrzebne do trawienia i bezpośredniego wykorzystywania węglowodanów są u kotów słabo rozwinięte lub nieobecne. W ślinie brakuje amylazy, niezbędnej do rozpoczęcia procesu ich trawienia. Enzymy jelitowe i trzustkowe, odpowiedzialne za dalszy ich rozkład mają niską aktywność, a enzymy wątrobowe, które umożliwiają metabolizm węglowodanów są albo nieaktywne, albo nieobecne.
Zbyt duża obecność węglowodanów w kociej diecie zaburza procesy trawienia, powoduje u kotów rozregulowanie metabolizmu, co może doprowadzić do otyłości, cukrzycy, chorób wątroby, nerek, alergii i wielu innych drobnych i mniej drobnych dolegliwości.
Poza tym jeśli spojrzymy na układ pokarmowy kotów, przekonamy się, ze jest wysoce przystosowany do trawienia pokarmów zwierzęcych. Począwszy od zębów, które nadają się do szarpania i cięcia, natomiast zupełnie nie nadają się do przeżuwanie, poprzez mały żołądek o wysokiej kwasowości po dość krótkie jelita - wszystko nam udowadnia, że jest to przystosowanie do szybkiego trawienia pokarmów mięsnych, nie roślinnych (przy okazji - to również dowód, że koty powinny jeść kilka razy dziennie mniejsze porcje raczej, niż raz lub dwa razy dziennie porcje solidniejsze).
I ostatnia sprawa - koty nie potrafią wyprodukować pewnych potrzebnych im do życia składników z pożywienia pochodzenia roślinnego, muszą otrzymać je w odpowiedniej formie, a ta forma znajduje się tylko w mięsie innych zwierząt (np. tauryna czy niektóre witaminy).
Czym więc karmić koty?
Jedną z alternatyw jest właśnie BARF, czyli karma komponowana własnoręcznie, składająca się w przeważającej części z mięsa.
Ale nie wystarczy kupować pupilowi kurczęcych piersi, o nie. W naturze nasze zwierzaki jadłyby zdecydowanie bogaciej i bardziej różnorodnie. Jak już wspomniałam, koty zjadają swoje ofiary razem z kośćmi, wnętrznościami, okrywą ciała. I taką dietę BARF stara się odtworzyć.
W wersji ekstremalnej mogą to być całe martwe zwierzęta, kurczaczki lub myszy, w wersji, która dla wielu ludzi wydaje się być bardziej akceptowalna - są to staranne kompozycje z wybranych rodzajów mięsa wzbogacone odpowiednimi dodatkami i suplementami. A mięso to: drób, wołowina, ryby. I nie przebrane i starannie wyselekcjonowane chude mięso, a właśnie takie poprzerastane, z chrząstkami, skórą, tłuszczem, ścięgnami. Do tego wszelakie podroby (żołądki, serca, płucka, wątroba, nerki, móżdżki), zmielone kości, jaja, zmielone skorupki jaj, olej, algi i minimalna ilość warzyw.
Wydaje się proste? No nie do końca, bo pamiętać trzeba o kilku zasadach i ograniczeniach. Przede wszystkim trzeba pamiętać o podawaniu witamin i innych suplementów (na przykład tauryny, której nie znajdziemy w odpowiedniej ilości w dostępnym w sklepach mięsie) w bardzo określonych dawkach. Po drugie - kompozycja mięsa nie może być przypadkowa, trzeba mieć wiedzę, co z czym w jakich proporcjach mieszać.
Ale na szczęście to nie jest wiedza tajemna, można znaleźć mnóstwo informacji w internecie. Według mnie najbardziej kompetentną i pomocną stroną jest forum BARFny świat: http://www.barfnyswiat.org/index.php
(i na tej stronie opierałam się pisząc ten tekst).
Ale wrzucając w google hasło BARF, będziecie mieli z czego wybierać.
Czy ja stosuję BARF? Nie, ale mocno dojrzewam do tego i przygotowuję się. Nie będzie to łatwe, bo w domu tymczasowym rotacja bywa spora, a poza tym liczba kotów i ich rożny stan zdrowia mocno utrudnia działanie. Ale mam szczerą nadzieję, ze niedługo uda mi się nie tylko próbować elementów, a przejść w większej części na BARF.
Ale dzisiaj nie na tym chciałam się skupić. Planowałam troszkę wprowadzić Was i siebie w świat BARF. Cóż to takiego? Skrót pochodzi od nazwy Biologically Appropriate Raw Food, czyli biologicznie właściwa dieta surowa. I dokładnie na tym polega, na komponowaniu w odpowiedni sposób karmy składającej się z mięsa i pewnych dodatkowych składników, jakie w naturalnej diecie trafiają do żołądków kotów.
Co kot je? Mięso upolowanych zwierząt. Ale wraz z mięsem je również zawartość ich żołądków, ich kości, pazury, dzioby, okrywę ciała.W naturalnych warunkach koty prawie nie jedzą produktów roślinnych, a ich mechanizmy biologiczne przystosowały się do radzenia sobie z dużą ilością białka i tłuszczu, natomiast nie radzą sobie z dużą ilością węglowodanów, jakimi wypchane jest jedzenie gotowe kupowane przez nas dla nich, ponieważ mechanizmy potrzebne do trawienia i bezpośredniego wykorzystywania węglowodanów są u kotów słabo rozwinięte lub nieobecne. W ślinie brakuje amylazy, niezbędnej do rozpoczęcia procesu ich trawienia. Enzymy jelitowe i trzustkowe, odpowiedzialne za dalszy ich rozkład mają niską aktywność, a enzymy wątrobowe, które umożliwiają metabolizm węglowodanów są albo nieaktywne, albo nieobecne.
Zbyt duża obecność węglowodanów w kociej diecie zaburza procesy trawienia, powoduje u kotów rozregulowanie metabolizmu, co może doprowadzić do otyłości, cukrzycy, chorób wątroby, nerek, alergii i wielu innych drobnych i mniej drobnych dolegliwości.
Poza tym jeśli spojrzymy na układ pokarmowy kotów, przekonamy się, ze jest wysoce przystosowany do trawienia pokarmów zwierzęcych. Począwszy od zębów, które nadają się do szarpania i cięcia, natomiast zupełnie nie nadają się do przeżuwanie, poprzez mały żołądek o wysokiej kwasowości po dość krótkie jelita - wszystko nam udowadnia, że jest to przystosowanie do szybkiego trawienia pokarmów mięsnych, nie roślinnych (przy okazji - to również dowód, że koty powinny jeść kilka razy dziennie mniejsze porcje raczej, niż raz lub dwa razy dziennie porcje solidniejsze).
I ostatnia sprawa - koty nie potrafią wyprodukować pewnych potrzebnych im do życia składników z pożywienia pochodzenia roślinnego, muszą otrzymać je w odpowiedniej formie, a ta forma znajduje się tylko w mięsie innych zwierząt (np. tauryna czy niektóre witaminy).
Czym więc karmić koty?
Jedną z alternatyw jest właśnie BARF, czyli karma komponowana własnoręcznie, składająca się w przeważającej części z mięsa.
Ale nie wystarczy kupować pupilowi kurczęcych piersi, o nie. W naturze nasze zwierzaki jadłyby zdecydowanie bogaciej i bardziej różnorodnie. Jak już wspomniałam, koty zjadają swoje ofiary razem z kośćmi, wnętrznościami, okrywą ciała. I taką dietę BARF stara się odtworzyć.
W wersji ekstremalnej mogą to być całe martwe zwierzęta, kurczaczki lub myszy, w wersji, która dla wielu ludzi wydaje się być bardziej akceptowalna - są to staranne kompozycje z wybranych rodzajów mięsa wzbogacone odpowiednimi dodatkami i suplementami. A mięso to: drób, wołowina, ryby. I nie przebrane i starannie wyselekcjonowane chude mięso, a właśnie takie poprzerastane, z chrząstkami, skórą, tłuszczem, ścięgnami. Do tego wszelakie podroby (żołądki, serca, płucka, wątroba, nerki, móżdżki), zmielone kości, jaja, zmielone skorupki jaj, olej, algi i minimalna ilość warzyw.
Wydaje się proste? No nie do końca, bo pamiętać trzeba o kilku zasadach i ograniczeniach. Przede wszystkim trzeba pamiętać o podawaniu witamin i innych suplementów (na przykład tauryny, której nie znajdziemy w odpowiedniej ilości w dostępnym w sklepach mięsie) w bardzo określonych dawkach. Po drugie - kompozycja mięsa nie może być przypadkowa, trzeba mieć wiedzę, co z czym w jakich proporcjach mieszać.
Ale na szczęście to nie jest wiedza tajemna, można znaleźć mnóstwo informacji w internecie. Według mnie najbardziej kompetentną i pomocną stroną jest forum BARFny świat: http://www.barfnyswiat.org/index.php
(i na tej stronie opierałam się pisząc ten tekst).
Ale wrzucając w google hasło BARF, będziecie mieli z czego wybierać.
Czy ja stosuję BARF? Nie, ale mocno dojrzewam do tego i przygotowuję się. Nie będzie to łatwe, bo w domu tymczasowym rotacja bywa spora, a poza tym liczba kotów i ich rożny stan zdrowia mocno utrudnia działanie. Ale mam szczerą nadzieję, ze niedługo uda mi się nie tylko próbować elementów, a przejść w większej części na BARF.
Subskrybuj:
Posty (Atom)