Atteo, Lolek już nie sika, na szczęście. Odwiedziłam go w niedzielę, jest duży i sliczny i boi się mnie :(((
Kuleczka też szczęsliwa, ale poniewaz prawdopodobnie rujkę dostała, to z kolei ona zaczęła lać swoim opiekunom. Mam nadzieję, że po sterylce uspokoi się.
A u mnie cóż... nowy nabytek, o dźwięcznym imieniu Drucik. Jego historia tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=125480
Teraz Drutollo śpi sobie w budce i wygląda, jakby mu dobrze było. Jutro wizyta u weta, zobaczymy, co powie.
Dodek tradycyjnie zasmarkany, ale broi tak, jak dawno mu się nie zdarzało i mimo całej mojej do niego miłości musze czasem na niego krzyknąć, czy trzepnąć ścierą przez tyłeczek. Ale cudny jest kot, mimo choroby pogodny i kochany.
Franiszonek też cudo, pieszczoch i łobuz w jednym małym ciałku. Straszna z niej przylepa, taka smieszna i całuśna. ale i dość stanowcza z niej dziewczynka.
O reszcie następnym razem.
Kawusiu kochana, czytam i śledzę Wasze losy na bieżąco. Mało piszę ostatnio bo mam trochę prywatnych zawirowań. Niedługo się poprawię a tymczasem będę zaglądać:) Buziaczki dla Wszystkich kociaków. A z Lolusia cieszę się bardzo. Tzn. z jego "nie sikania";)
OdpowiedzUsuń