Bo znalazłam ciałko jednego z osiedlowych kociaków, które urodziły się na naszym osiedlu. Piękny czarno biały kić, jeszcze parę dni temu brykał i przybiegał na karmienie. Strasznie mi ciężko, bo kiedy matka je przyprowadziła kilka tygodni temu, zastanawiałam się, czy ich nie zabrać znając realia i spodziewając się, że być może żadne, a być może część z nich nie dożyje dorosłości. Ale nie wzięłam, bo zdecydowałam, że więcej kotów mieć nie mogę. Teraz żałuję, bo może ten malec by żył.
Wiem, wszystkich kotów nie uratuję, jednak chciałabym chociaż móc ratować te, które są blisko. A tymczasem nawet tym nie mogę pomóc. Ciężko mi z tym i źle.
:(((((
OdpowiedzUsuń