Wczoraj zgarnęłam z osiedlowej uliczki drugiego z naszych kociąt podwórzowych, był martwy. Dziś znalazłam trzeciego. Był w agonii, lekarz go uśpił. A potem czwartego, chory, ale żyje i rokuje. Jest w lecznicy.\
Mam w domu dwanaście sztuk, w lecznicy są dwa, które w piątek lub sobotę zabieram do domu. Ratunku!!!!!!!! Nie mieszczą mi się koty w domu, ja nie daję rady logistycznie. Ratunku!!!!
Kawa, tak Ci współczuję. Moja mama, która od wielu lat dokarmia koty, też cierpiała przez te ciągle ginące maluchy. Na szczęście sterylizacje bardzo zmniejszyły ilość kotów na osiedlu u rodziców i dziś maluchy pojawiają się tylko jak zjawia się nowa kotka. Nie umiem sobie wyobrazić co przeżywasz. Ja mam cztery koty i trzy psy i nie jest łatwo. A 12 + 2? Naprawdę podziwiam Ciebie i to co robisz. Mam nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra dusza, która pomoże.
OdpowiedzUsuńAtteo, dzięki za zrozumienie. To jest nie tylko problem finansowy, ale i brak miejsca i brak czasu. Chciałabym wygrać w totka kupę kasy, żeby móc zająć się kotami tak, jak mogłabym, gdybym łba nie miała zajętego innymi sprawami.
OdpowiedzUsuń