Na przykład Kuleczka, która trafiła do domu, gdzie jest kochana. Szkoda, że tylko niektóre koty mają takie szczęście.
U mnie nowość - Kawa. Biedna kocinka, którą zgarnęłam przypadkowo z jakiegoś podwórka, bo myślałam, ze jest w ciąży. W lecznicy okazało się, że to nie ciąża, a jelita zawalone kałem aż po sam nosek. Po dwóch tygodniach w lecznicy trafiła do mnie. Wysterylizowana, karmiona specjalną karmą dla kotów z problemami z wypróżnieniem.
Kryzys przeżyła też Fruzia, którą musiałam zatargać do weta. Ma zapalenie górnych dróg oddechowych, przy czym straszną chrypę, więc mi nie wyła w samochodzie, jak to ona zwykle robi.
No i Dodek, dzisiaj miał USG pęcherza i niestety są kamienie. Muszę złapać jego mocz, jak nie, w poniedziałek znów do weta. Bidok mój mały, wszystko mu się przyplątuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz