Bo jest bardzo bardzo źle. Wątroba jest w bardzo złym stanie. Kociak jest pod kroplówką, stale nawadniany, podgrzewany, faszerowany lekami. Lekarze nie wykluczają zatrucia. To nie musiało być celowe, mogły po prostu zjeść coś ze śmietnika, napić się wody z kałuży, która była zatruta czymś wyciekającym z samochodu. Ale jeśli ktoś celowo uśmiercił te kocięta, niech w następnym życiu urodzi się jako taki właśnie kociak z jakiegoś osiedla.
Przedwczoraj prosiłam Boga, żeby mi pomógł w kłopocie przekocenia. Teraz odwołuję, niech tylko ten malec przeżyje i wyzdrowieje.
Ja trzymam kciuki z całych sił za to biedne dziecko.
OdpowiedzUsuń