Piszę, co słychać u mnie.
Nie mam karty, niestety. Chciałam kupić, ale mam w tym miesiącu ubezpieczenie samochodu, czeka mnie kupno opon zimowych i parę innych radości płatniczych, więc chyba jednak nie kupię. Poczekam, aż spec ją mi odda.
Lolek (bo tak nazwałam nowego) już wypuszczony lata po domu. Jest prześmieszny :))) I przylatuje na wołanie, ociera się o moje nogi, mruczy głośno i w ogóle mniut i malyna. A z trójeczką już trzyma sztamę.
Trójeczka dobrze, ale nie ma chętnych. Było parę telefonów, ale albo chcieli kota po śmierci poprzedniego, śmierci pod kołami samochodu, która ich niczego nie nauczyła i nowy kot też by wychodził. Albo po usłyszeniu, ze kota od ręki teraz zaraz nie dostaną, tylko trzeba podpisywac jakąś umowę adopcyjną, rezygnowali. No cóż, to nie jest sklep z kotami, niestety.
Bonus, łajza i cholera mała próbuje szefować i rozstawiać mi koty po kątach, ale ja mu dam. Ale piękny jest i kochany w gruncie rzeczy. Dobry byłby dla niego dom, gdzie byłby sam, ewentualnie z innym jednym kotem.
Pafni jest kochany misiu, piękny zjawiskowo (te jego przcudowne wielkie porcelanowozielone oczyska!!!) i taki miły. Chciałabym, żeby czasem dał się przytulić na dłużej, ale on nie lubi.
Dodo to jest straszny broj! Matko, przecież to kaleka, chory w dodatku, a lata, jak fryga, skacze, fruwa niemal. Zachowuje się, jak mały kociak. Uwielbiam drania :)) Wczoraj dostał pierwszą dawkę Zylexisu, mam nadzieję, ze to mu podniesie chociaż trochę odporność. Ale mimo, ze smarka, doktor jest z jego stanu ogólnie zadowolony.
Rezydenci OK, odpukać.
W poniedziałek łapię ciężarną kotkę działkową na sterylkę. Źle się z tym czuję, bo nie lubię aborcyjnych, ale kocięta urodzone w listopadzie w zasadzie nie mają szans przeżyć.
Fajnie tak poczytać o każdym z osobna:) Dobrze, że Loluś tak ładnie się dogadał z nowym towarzystwem. Z domami dla zwierzaków tak naprawdę zawsze było ciężko. U mnie po osiedlu lata piękny rudo-biały kot. Oswojony i wykastrowany. Był czyjś. Ale już nie jest. I też nie ma chętnych żeby go przygarnąć:(
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale z tą sterylką aborcyjną. Rok temu też taką kotkę woziłam do weta. Wybierasz mniejsze zło. Powodzenia w akcji łapania.
I bardzo proszę ode mnie wszystkie Futerka wydrapać za uszkami:)
Ojacie, Atteo. Jesteś super hiper szybka :))))
OdpowiedzUsuńWydrapię, bez obaw (szkoda, ze tu nie ma emotek.
poglaskaj maluchy ode mnie.
OdpowiedzUsuńz checia bym od Ciebie przygarnela jednego albo dwa - zwlaszcza przylepy ;-) ale ciut daleko.
Wygłaskane :)))
OdpowiedzUsuńOstatnio przylep u mnie dostatek, cholipcia.