Dzięki za kciuki. Dodek powoli wraca do siebie. Na przyszłość jeśli będę chciała zrobić jakiś zabieg kotu w taką pogodę, niech mnie ktoś bardzo bardzo mocno kopnie w dupę.
Dodek już je, mało i delikatnie, ale sam. Ciągle jeszcze charczy noskiem i ma kaszel, ale sądzę, że to są pozostałości po podrażnieniach od płukania i od rurki intubacyjnej. Oby mu się tam szybko zagoiło. Obym miała mojego łobuza znów w domu.
Oby się ochłodziło to i chłopakowi pewnie się zrobić lżej. Cieszę się, że Duduś choć odrobinę, to jednak ma się lepiej.
OdpowiedzUsuńDzięki za kciuki, pewnie pomogły. Dodek już prawie w normie :)))) No ale u nas deszcz i chłodno :))))
OdpowiedzUsuńNo tak, bo mi to się wydaje, że jak u mnie gorąco to i wszędzie indziej;)))))
OdpowiedzUsuń