17 lip 2010

Dzięki za kciuki. Dodek powoli wraca do siebie. Na przyszłość jeśli będę chciała zrobić jakiś zabieg kotu w taką pogodę, niech mnie ktoś bardzo bardzo mocno kopnie w dupę.

Dodek już je, mało i delikatnie, ale sam. Ciągle jeszcze charczy noskiem i ma kaszel, ale sądzę, że to są pozostałości po podrażnieniach od płukania i od rurki intubacyjnej. Oby mu się tam szybko zagoiło. Obym miała mojego łobuza znów w domu.

3 komentarze:

  1. Oby się ochłodziło to i chłopakowi pewnie się zrobić lżej. Cieszę się, że Duduś choć odrobinę, to jednak ma się lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za kciuki, pewnie pomogły. Dodek już prawie w normie :)))) No ale u nas deszcz i chłodno :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, bo mi to się wydaje, że jak u mnie gorąco to i wszędzie indziej;)))))

    OdpowiedzUsuń