Doduś dziś miał zabieg przepłukiwania zatok. Zabieg się udał, chociaż mój wet powiedział, ze było niełatwo. No bo jak dostać się do jego noska od strony podniebienia, wepchnąć tam rurkę, skoro wszystkie te przewody u kota malusie są. Ale się udało, chociaż maluch obolały pewnie będzie i popuchnięty od środka, bo to i te rury do noska i rurka intubacyjna. A przy okazji jaja mu ucięli, bo okazałe już miał, zresztą wywalał siusiaka na okoliczność miziania po brzuszku, deptał fachowo po kotach i żarł je w kark. Że dorosły, domyślam się, ze raczej heteroseksualny Przylep dał się prawie zgwałcić przez gówniarza...
Przy okazji Dopdo miał zrobione dwa zdjęcia RTG, okazuje się, ze jak wet przewidywał, jego problemy z tylnymi łapkami to sprawa raczej neurologiczna, bo ze zdjęcia wynika, ze wszystko OK.
Śpi sobie teraz mój Koziołeczek w transporterku, od czasu do czasu sobie rozgłośnie jęknie, ale ucisza się, jak do niego zagadam. Chyba będzie mało fajna nocka. Dla niego na pewno, dla mnie być może. Oby do rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz