11 gru 2012

O pożegnaniu Macieja Króla

Musieliśmy się pożegnać. Bo nasz Król Maciej miał guza w brzuchu i zniszczone nowotworem nerki. Nie miało sensu ciągnięcie tego. Nie ma już Macieja, niezwykłego króla podwórka, kota, który kochał ludzi, kota, który gadał z ludźmi tak, jakby byli mu równi, kota, który uwielbiał przejażdżki na ramieniu i z lubością droczył się z nami, kiedy próbowałyśmy go zaprosić na noc do domu. Zostawił po sobie swojego następcę, Bronka, który jest niezwykle do Macieja podobny, ale to już nie będzie to samo.

Żegnaj, Maciucha. Bardzo mi Ciebie będzie brakować.

2 komentarze:

  1. Bardzo mi przykro i bardzo mi smutno:(((

    OdpowiedzUsuń
  2. To było zaskoczenie. Wzięłyśmy Macieja do lekarza z myślą, ze dotarł nowy lek, że może lepiej zadziała, a tu taka przykra niespodzianka. Pusto będzie na osiedlu bez Maciusia. :(

    OdpowiedzUsuń