Bo Florka jest bardzo chora. Wszystkie trzy maluchy złapały jakiegoś zjadliwca i przechorowały, ale tamte już po pierwszej dawce leków śmigały, a Florcia już trzeci dzień leży, jak szmatka. Straszliwie się o nią boję. Myślcie o niej, wierzę, że myślenie ma energię i być może pomoże małej.
A nie piszę, bo nie mam kiedy. Jestem tak dokładnie zarąbana, że wychodzę rano, po południu wpadam na jakąś godzinkę, czy pół i znowu lecę i do wieczora. Być może przez to własnie nie zauważyłam na czas, ze coś się dzieje :(((
Do kitu. Nie może Florka odejść, jest taka młoda. Nie mogę na nią patrzeć bez kluchy w gardle, bo przecież ona normalnie szmąci, biega, szaleje, a przy tym jest słodka i przylepna, przyłazi na kolana, mruczy i ugniata. Nie wolno odbierać zycia takim małym kotkom.
Będę myśleć o Florci ile się da. Tak czułam, że coś się niedobrego dzieje i dlatego milczysz.
OdpowiedzUsuńDzięki. Już prawie zdrowe wszystkie.
OdpowiedzUsuń