22 lut 2012

O tym, że los bywa parszywy

Umarł nam osiedlowy przybłęda. Jesienią zaczął sie pokazywać, strasznie chudy, wręcz charłaczy. Rzucał się na jedzenie, ale strasznie dziki był. Dokarmiałyśmy go najlepszym mięsem, licząc, że mu się może trochę poprawi, że tylko zagłodzony, a nie chory. Pech chciał, że jakiś czas potem pokazał nam się ten sam kot z charakterystyczną strzałką na nosku, ale był w dobrej formie, więc myślałyśmy, ze Chudy już odkarmiony. Poza tym trudno było go spotkać za dnia. No niestety, okazało się, ze ten dobrze odżywiony, to inny kot, a Chudy dalej jest w tragicznym stanie.
Chciałam go wreszcie złapać, spróbować wyleczyć, a jeśli byłby zbyt dziki na jakiekolwiek zabiegi - uśpić, bo już wiedziałam, że jego stan, to nie zagłodzenie, a ciężka choroba. Chudy złapać się nie dał. Za to wczoraj znalazłam jego umęczone ciałko pod świerkiem.

Strasznie mi żal, ale z drugiej strony czuję ulgę, że on się już nie męczy. Nie wiem, co go toczyło, myślę jednak, ze cierpiał.

Będzie mi go brak, bo zawsze przechodząc koło budek, wypatrywałam jego chudej postaci i cieszyłam się, kiedy jadł. Mam nadzieję, zupełnie beznadziejnie sentymentalnie, że Chudego spotkam po tamtej stronie, że będzie już w dobrej formie.
Do zobaczenia Chudziaku.

15 lut 2012

O tym, że w nowy rok weszliśmy

Trochę dawno weszliśmy, ale styczeń i luty były dla mnie koszmarne zawodowo i nie miałam głowy do pisania. Za co przepraszam.

Najpierw statystyka, czyli stan kotów na dzień 1 stycznia 2012
rezydenci
Gluś
Ślepka
Małpa

tymczasy
Dodek
Florka
Migocia
Frania
Pafnucek
Pacynka
Kawa
Bolek
Ciapcia


Ale 1 stycznia do stałych domów powędrowały Boluś i Ciapcia.

Tyle statystyk. Potem spróbuję opisać każdego kota, opowiem też o dziczkach.

A teraz super wiadomość - dostaliśmy od miasta potężna dotację na sterylki kotek wolnożyjących i na dokarmianie dziczków. Dzięki temu rok będzie spokojniejszy. Jestem miastu bardzo wdzięczna i jestem z siebie dumna, bo wnioskami i kontaktami z UM zajmuję się sama. To jest moja działka w naszej grupie. Może ktoś powie, że jestem nieskromna, ale co mi tam - jestem dumna, że udało mi się i mam nadzieję, że dalej się będzie udawało.
Teraz przed nami dzika praca wyłapania tego, co wyłapać się da i wyciachania. Tu się zdam na Hanię, która jest o niebo lepsza ode mnie. Ja mięknę, jak mam dziczki łapać. Łapię, ale odchorowuję.
No i karmę trzeba będzie kupić, zająć się formalnościami i papierzyskami. W życiu nie myślałam, że będę w stanie, bo ja i papiery to porażka. A tu proszę - jak trzeba, to się da.

Na razie tyle, mam nadzieję, że wieczorem znajdę siły i siądę do komputera, żeby dalej pisać.