9 sty 2011

O tym, że chciałabym paru rzeczy

Pierwszą z nich jest wiosna.
Drugą - domy dla moich tymczasów.
Trzecią - żeby koty mi nie chorowały.
Czwartą jest moje zdrowie.
I piątą - gigantyczna wygrana w totka, żeby było mnie stać na założenie azylu dla kotów.

Takie skromne życzenia na Nowy Rok.

A Wam życzę samych dobrych rzeczy!

U nas walki z grzybicą końcówka, koty zarastają, ja wprawdzie nie zarastam, ale zmiany już prawie niewidoczne, chałupa odkażona świecą (ale się działo, małe pudełeczko, które wygenerowało mnóstwo białego dymu). Przede mną pewnie niedługo sterylki młodych.

Ślepa, moja rezydentka ma podwyższoną kreatyninę, mam nadzieję, że to nie jest jakaś brzydka niewydolność nerek.

Loluch broj nad broje, ale zrobił się z niego też pieszczoch. Zabiega o uwagę bardzo, włazi, wpycha się pod łokcie, mruczy rozgłośnie.









Franeczka słodziak pierze koty równo, bawi się z nimi szaleńczo, a w nocy wtula się we mnie i słodko śpi.









Kulcia jest prześliczna, przymilna i słodka.








W ogóle młode takie są przylepne, że ja nie wiem. Jak zaczną nad ranem łazić po mnie, domagać się pieszczot, deptać, to zamiast się wściekać, że mnie obudziły, miziam i przytulam, bo co mam zrobić?