28 cze 2009

O tym, że mam dwa mikrusy.

Od paru dni siedzą sobie u mnie na kwarantannie, chłopak i dziewczyna, Dodo i Didi. Śmieszne małe broje, które wszędzie wlezą i wszystko zdemolują z radością w oczkach. A oczka mają niestety dziwne, obydwa kociaki mają uszkodzone prawe oczy, chyba mechanicznie, być może to sprawa genetyczna. Nie przeszkadza im to zupełnie w beztroskim grandzeniu i wnerwianiu lekko zdezorientowanego stada. Szczególnie upodobały sobie gady małe Rudą, która nie znosi małych kotów i teraz chodzi nerwowa i marudna. A te szczyle łażą za nią chyba na złość.

Mnie zresztą też robią w bambuko, bo w czasie radosnego brykania raptem tracę je z oczu i chociaż rozsądek mi mówi, że śpą sobie gdzieś w kąciku, dostaję napadu paniki i szukam ich we wszystkich zakamarkach. Oczywiście nie muszę dodawać, że ich nie znajduję, znajdują się same, kiedy już niemal schodzę na zawał.

Ale poza tym to słodkie kocięta. Uwielbiam patrzeć, jak dokazują, lepsze to od telewizji.

7 cze 2009

O tym, że koty żyją i mają się dobrze

Przywiozłam dwa koty od Krysi z Borów. Carmen, piękną szylkrecię i Przylepka, namolnego łaciatka. Siedziały bidoki dwa tygodnie w łazience, Carmen już w domu tymczasowo tymczasowym, bo jest dla niej dom w Łodzi i czekamy na transport. A Przylep ciągle u mnie. Znaleziono na nim aż cztery rodzaje grzyba i leczę gościa. Zaszczepiony jest, wykastrowany też.
To bohaterowie:
Przylepek










i Carmen.









Sylwek zrobił się kot nakolankowy i pieszczotliwy, powoli brata się ze stadem.


Tutaj próbuje zakolegować się z Rudą. Nie bardzo to wychodzi, ale przynajmniej Ruda już go nie pierze.








Pięknie komponuje się razem z Glusławem na tle zieloności za oknem.








A to jego ulubione miejsce zabaw.








Pafni już zupełnie zakolegowany z kotami, tylko walczy ciągle z grzybicą i wracającymi infekcjami. W tygodniu postaram się podskoczyć do lecznicy i zaszczepić go na grzybicę, bo znienawidzi mnie za ciągłe łapanie i smarowanie Fungidermem.

Pozostałe koty dobrze, chociaż Małpę leczę na zapalenie dziąseł. Bidna ma nawracające jakieś takie dziwności. Dostałąm dla niej smarowidło na dziąsła i jest cyrk. Trzeba ją przytrzymać, otworzyć pysk, wysmarować, nie dac jej uciec, nie dać się pogryźć i nie dać jej wylać smarowidła. Masakra!!!

Oto i ona ze Ślepiszonem.









Na razie nie wystawiam Sylwka do adopcji, boję się, że nie wszystko jest OK, że może się powtórzyć sytuacja z Dzikiem. Czasem Sylwiasty wymiotuje, ale ogólnie jest w porządku, ma apetyt, bawi się, wszystko OK. Ale nie wiem, czy objawy nie pokażą się nagle, a wtedy czy nowi właściciele będą wiedzieli, że coś nie tak? Nie wiem, może nie powinnam się tak strasznie przejmować, może będzie dobrze. To jest piękny i fajny kot, więc pewnie długo na dom by nie czekał. Ale jakoś się boję, że to za wcześnie.